UE: Polska wypada nieźle w rankingu edukacji
Polska wypada nieźle - powyżej średniej unijnej - w opublikowanym w środę w Brukseli rankingu Komisji Europejskiej, dotyczącym edukacji i kształcenia w krajach UE.
By wcielić w życie zasady tzw. Strategii Lizbońskiej na rzecz wzrostu i zatrudnienia, UE postawiła sobie szereg celów także w zakresie edukacji. Zdaniem KE, reformy nie są wprowadzane wystarczająco szybko, by rzeczywiście wpłynąć na lepszą konkurencyjność unijnej gospodarki.
Niemniej niektóre kraje radzą sobie lepiej niż inne. Wśród wyróżnionych znalazła się Polska. KE chwali ją m.in. za niski odsetek uczniów kończących naukę na poziomie obowiązkowym i rezygnujących z dalszego kształcenia (5,6 proc. w 2006 roku). W całej UE ze szkół odeszło przedwcześnie aż 6 mln młodych ludzi - o 2 mln za dużo, by zrealizować unijny cel 10 proc. uczniów, którzy kończą jedynie poziom podstawowy.
KE zaznacza, że tak dobry wynik Polski w tym zakresie jest efektem przeprowadzonej reformy edukacji. Dodatkowym dowodem jest odsetek osób, które kończą drugi stopień edukacji (szkoły ponadgimnazjalne) - 91,7 proc. Unijny cel to 85 proc. Na razie średnia w UE to niespełna 78 proc.
System edukacji w Polsce zakłada, że uczniowie muszą skończyć 6 klas szkoły podstawowej i 3 klasy gimnazjum (jest to tzw. obowiązek szkoły), a do 18. roku życia trzeba wypełnić tzw. obowiązek nauki - oznacza to konieczność kontynuowania edukacji w liceach, szkołach zawodowych albo na różnego rodzaju praktykach.
Komisja cieszy się też z rosnącej w Polsce liczby studentów wybierających kierunki politechniczne, kluczowe dla rozwoju gospodarczego kraju i budowy gospodarki opartej na wiedzy, co jest obecnie jednym z unijnych priorytetów. W Polsce roczny wzrost wynosi 12,1 proc.
Opublikowany raport ocenia działania podjęte przez poszczególne kraje UE w ramach dążenia do spełnienia celów Strategii Lizbońskiej w zakresie edukacji. Celem przyjętej w 2000 r. Strategii było zwiększenie zatrudnienia i w ciągu 10 lat uczynienie unijnej gospodarki najbardziej konkurencyjną na świecie, czego jednak na razie nie udaje się osiągnąć.
INTERIA.PL/PAP