Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Trzej mordercy pracowników Kredyt Banku skazani na dożywocie

Dzisiaj zapadł wyrok trzech kar dożywocia w sprawie morderstwa w warszawskiej filii Kredyt Banku. Oskarżenie żądało dożywocia z możliwością przedterminowego zwolnienia po 50 latach. Obrońcy sugerowali nadzwyczajne złagodzenie kary, bo przestępcy współpracowali w śledztwie - ujawnili wspólników, wszystkie szczegóły przyspieszające przebieg śledztwa, dlatego zasługują na łagodniejsze potraktowanie. Najwcześniej po 40 latach więzienia Grzegorz Sz., który strzelał do czworga zamordowanych pracowników Kredyt Banku, może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie. Krzysztof M. może się o to starać po 35 latach, a Marek R. - po 25. Wyrok nie jest prawomocny. Sąd musiał na krótko przerwać odczytywanie sentencji wyroku, bo źle się poczuła przedstawicielka rodzin zamordowanych.

/RMF

- Oskarżonym ws. Kredyt Banku nie należy się nadzwyczajne złagodzenie kar, bo ich współpraca z wymiarem sprawiedliwości była niepełna; nie było wobec nich żadnych okoliczności łagodzących, a oni sami nie wykazali skruchy - tak Sąd Okręgowy w Warszawie uzasadniał wyrok ws. napadu na Kredyt Bank. W ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Małgorzata Radomińska podkreślała, że wina trzech oskarżonych jest jednakowa, a różnicować ją może tylko ograniczenie możliwości ubiegania się o przedterminowe warunkowe zwolnienie. Według sądu, sprawcy działali z motywów zasługujących na szczególne potępienie, co ma wpływ na wysokość orzeczonych kar.

- Nie ma takiej kary, która mogłaby być zadośćuczynieniem tej okropnej zbrodni - ripostował pełnomocnik rodzin ofiar, mecenas Jacek Dubois. Wymierzenie jakiejkolwiek kary, innej niż eliminacyjna, czyli innej niż dożywocie, praktycznie zdruzgotałoby podstawowe wartości moralne wszystkich Polaków - dodał mecenas Dubois.

Prof. Nowicki: zasługują na najwyższą karę, ale nie śmierci

Dzisiejszy gość popołudniowych faktów RMF FM, profesor Marek Nowicki z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa wyrok za słuszny. - Myślę, że ta zbrodnia, zabicie ludzi dla zdobycia paru groszy, żeby kupić łańcuch i upić się, zasługuje na najwyższy wymiar kary, jaki jest możliwy w naszym kraju mówi. Prof. Nowicki przekonuje, że kara śmierci dla morderców z Kredyt Banku, której domaga się część społeczeństwa nie zapobiegła by innym brutalnym zbrodniom. - Wiem, że to jest wyjątkowo okrutna zbrodnia. Natomiast do tego, żeby postulować przywrócenie tortur czy kary śmierci jest jeszcze daleka droga. Ci ludzie przez najbliższe ćwierć wieku do pół wieku nie mają szansy na wyjście na ulicę, najwyżej godzina dziennie dookoła, w klatce na świeżym powietrzu. Bardziej wierzę w to, że człowiek się zmienia z czasem, że jeżeli 25-latek najbliższych - ja już nie mówię 40, ale 25 lat tam spędzi i wyjdzie po pięćdziesiątce, to to jest już zupełnie inny człowiek - tłumaczy. Przeczytaj cały wywiad

3 marca 2001 r. w warszawskiej filii Kredyt Banku zastrzelono trzy kasjerki i strażnika banku. Skradziono ok. 100 tys. złotych w różnych walutach. Po czterech miesiącach śledztwa zatrzymano Grzegorza Sz., Krzysztofa M., Marka R. i jego dziewczynę. Wszyscy mieszkali w podwarszawskim Łochowie. Mężczyźni pracowali w różnych firmach ochroniarskich. Jeszcze podczas śledztwa ujawniono, że mordercy zabijali swoje ofiary pojedynczo, a pozostałym kazali się temu przyglądać.

Prokurator zażądał dla trzech podsądnych kary 50 lat bezwzględnego pozbawienia wolności - tak bowiem należy rozumieć wniosek o karę dożywocia z ograniczeniem możliwości warunkowego zwolnienia z reszty kary na 50 lat (dla skazanych na dożywocie okres ten wynosi normalnie 25 lat - potem o losie skazanego decyduje sąd penitencjarny).

Obrońcy oskarżonych prosili sąd o kary łagodniejsze niż 50 lat bezwzględnego więzienia. Pod rozwagę sądu wnieśli kwestię, czy oskarżonym, którzy opowiadali o napadzie, nie należy się z mocy prawa nadzwyczajne złagodzenie kary. - Przepis nakazujący sądowi łagodzenie kary dla tego, kto ujawni istotne okoliczności zdarzenia, to bubel prawny, ale on obowiązuje i sąd musi go zastosować - mówili.

Zarówno śledztwo, jak i proces przed warszawskim Sądem Okręgowym toczyły się bardzo sprawnie - nieczęsto w warunkach stołecznego wymiaru sprawiedliwości zdarza się, by zbrodnia była osądzona w niecałe półtora roku po jej dokonaniu.

Wyrok dożywocia z możliwością wyjścia warunkowego dopiero po 50 latach to najsurowsza kara orzeczona według nowego Kodeksu Karnego, który pozwolił sądom na dodatkowe ograniczanie możliwości przedterminowego zwalniania skazanych.

Dwóch z trzech bandytów na ostatniej rozprawie tydzień temu przepraszało rodziny ofiar. Nie przeprosił tylko Grzegorz Sz., który strzelał do ochroniarza i kasjerek.

Posłuchaj relacji warszawskiej reporterki RMF FM Beaty Lubeckiej:

Orszagh: po 40 latach więzienia zabójca jest już niegroźny

Po 40 latach więzienia przestępca nie stanowi już zagrożenia dla społeczeństwa - tak rzecznik ofiar przestępstw Krzysztof Orszagh skomentował dożywocie dla trzech zabójców czterech osób z Kredyt Banku.

Pytany, czy nie czuje zawodu, iż sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora, by trzej zabójcy mogli się starać o przedterminowe zwolnienie dopiero po 50 latach, Orszagh odparł, że "właściwie nie ma różnicy, czy wychodzi się po 50, czy 40 latach". - Po 40 latach odsiadki sprawca wychodzi w innej kondycji fizycznej niż np. po 15 latach i jeśli nawet nie jest zresocjalizowany, to jest na tyle osłabiony, iż nie stanowi już zagrożenia dla społeczeństwa - oświadczył Orszagh.

Jego zdaniem wyrok odpowiada oczekiwaniom społecznym. - To jest w pewnym sensie kara eliminująca ze społeczeństwa - podkreślił.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także