- Jestem leśnikiem na tych terenach 37 lat, ale czegoś podobnego nie widziałem. Trąba powietrzna przeszła pasem o długości 8-9 kilometrów i szerokości 300-400 metrów, a miejscami nawet kilometra. Zaczęło się od wsi Zdroje-Gajdowskie i dalej gigantyczny podmuch szedł przez Łążek-Szałata do Starej Rzeki - powiedział Kaczmarek. Zniszczeniu uległ liczący 60-70 lat las sosnowy z domieszką dębów i sosen. Dorodne drzewa zostały powyrywane z korzeniami lub przecięte na pół. Przewróconych i ściętych zostało około 80-100 tysięcy metrów sześciennych drzew. Precyzyjne ustalanie szkód potrwa potrwa przynajmniej kilka dni. - Sam mieszkam w centrum zniszczeń, w Łążku-Szarłacie, ale akurat nie było mnie w domu. Żywioł oszczędził mój dom, ale wszystkie domy w sąsiedztwie zostały pozbawione dachów. W okolicy nie ma prądu - zaznaczył dyrektor RDLP. Leśnicy wraz ze strażakami od świtu starają się usunąć powalone drzewa z głównych dróg. Kaczmarek podkreślił, że do lasu nie sposób wejść, nie widać nic ponad pięć metrów w głąb. Istnieje obawa, że w lesie mogły znajdować się jakieś osoby, które zbierały jagody lub grzyby. Leśnicy będą starali się usunąć powalone drzewa do stycznia przyszłego roku, aby odzyskać jak najwięcej drewna. Późnej trzeba będzie zacząć odtwarzanie lasów.