Tajne konta polskich polityków
Polscy politycy mają konta bankowe nie tylko w Szwajcarii. Nasza prokuratura zapytania w tej sprawie skierowała też m.in. do Liechtensteinu, Bahamów czy Libanu.
- Interesują nas jednak tylko te rachunki bankowe, które były wykorzystywane w działaniach przestępczych. Samo posiadanie konta za granicą przestępstwem nie jest - podkreśla w rozmowie z "Wprost" prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
Prokurator był pytany o to, czy sprawa ułaskawienia przez Aleksandra Kwaśniewskiego Petera Vogla (czyli Piotra Filipczyńskiego), którego działalność była bezpośrednio związana z tajnymi kontami polskich polityków, została wyjaśniona. Według Kaczmarka, istnieją dowody na to, że Vogel, chociaż był poszukiwany listem gończym od 1987 r., w drugiej połowie lat 90. przebywał w Polsce i odwiedzał kancelarię prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, a także wiele osób ze świata polityki i biznesu.
- Te informacje muszą zostać zweryfikowane. Znaków zapytania jest więcej. W 1999 r. Vogla po jego zatrzymaniu przez Szwajcarów i przekazaniu stronie polskiej zwolniono. Rozpoczęto procedurę ułaskawienia, mimo że stanowisko prokuratora referenta było negatywne. Być może zadziałał ten sam mechanizm, który sprawił, że w 1983 r. mający przerwę w karze Filipczyński otrzymał paszport. W sprawie wydania mu paszportu interweniowało biuro studiów ówczesnej SB. Zapewne nie bez znaczenia był tutaj fakt, że Tadeusz Filipczyński, ojciec Petera Vogla, był współpracownikiem tajnych służb PRL - mówi Kaczmarek.
Niedawno polscy prokuratorzy pojechali do Szwajcarii, by uzyskać pomoc miejscowych organów ścigania w sprawie tajnych kont polskich polityków. - Szwajcarski sąd może odmówić przekazania dokumentów tylko w jednym wypadku: jeżeli uzna, że sprawa ma charakter polityczny. Naszych wniosków to nie dotyczy - mówi Kaczmarek. Być może niedługo dowiemy się więc, jakie tajemnice kryją w sobie zagraniczne konta naszych polityków.