Szpitalne marnotrawstwo
Placówki służby zdrowia nie wykorzystały aż 600 mln złotych - wynika z danych Narodowego Funduszu Zdrowia. Jak to możliwie, skoro wciąż słyszymy narzekania, że pieniędzy w szpitalach brakuje?
- To są pieniądze, które powinny pójść do świadczeniodawców, bo są dla nich zarezerwowane - mówi Marzena Krajewska dyrektor departamentu finansowego w NFZ. Posłuchaj:
I tak np. warszawski szpital przy ul. Banacha nie wykorzystał aż 2,5 mln złotych. Ale i tak rekordzistką w tej dziedzinie jest placówka z Gdańska, która nie zagospodarowała dwukrotnie wyższej sumy. Dlaczego tak się dzieje?
Winę za to ponoszą zarówno dyrektorzy szpitali, jak i NFZ. Szefowie placówek zawyżają swoje potrzeby na niektórych oddziałach, a potem nie chcą przesuwać pieniędzy tam, gdzie ich brakuje, kalkulując - że może da się "zjeść" wszystko.
NFZ ma z kolei średnie pojęcie, czego potrzebują pacjenci i zawiera kontrakty trochę na chybił trafił. Świadczy o tym np. długość kolejek. W poradni kardiologicznej w Nowym Dworze w ogóle nie czeka się na wizytę, ale już w Ostrowi Mazowieckiej - trwa to 8 miesięcy.