Szambo w Tatrach
Czy tatrzańskie schroniska i tłumy turystów zanieczyszczają środowisko naturalne? - Czy to ma wpływ na tatrzańską faunę i florę? - pyta dyrektor Czubernat.
- Musi mieć! Wraz z ludzkim kałem do wody i gleby przedostają się wszelkie pasożyty ludzkie, które skonsumowane przez zwierzęta powodują, że te stają się nosicielami chorób lub chorują jak ludzie. W glebie jajeczka pasożytów mogą przetrwać nawet i kilka lat.
Dyrektor Czubernat twierdzi, że problem, choć może mniej groźny niż w Pięciu Stawach, występuje także w schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicowej, gdzie jest oczyszczalnia biologiczna, ale zasilana agregatem - pisze "Gazeta Krakowska".
Sprawność biologicznej oczyszczalni bowiem zależy od stałego źródła zasilania. Agregat, niestety, miewa przerwy w zasilaniu, a każda taka przerwa w napowietrzaniu ścieków wywołuje procesy gnilne.
- Jeszcze jest problem przy Ornaku, tam są co prawda doły chłonne i nieczystości są z nich wybierane, ale i tam "pachnie" - zaznacza dyrektor TPN.
Pięć lat temu na jednej z sesji Rady miasta Zakopanego problem z zanieczyszczaniem Tatr przez schroniska poruszył ówczesny radny Jan Gluc.
- W Przednim Stawie, gdzie dawniej pstrągi pływały, teraz pływa gronkowiec - grzmiał radny. - Przy schronisku "Murowaniec" z dołów chłonnych się wylewa, odór czuli nawet narciarze zjeżdżający w Kotle. Czy nie czas, by wreszcie logika zawitała do ochrony przyrody?
Niestety, choć prezes Spółki PTTK "Karpaty", która jest właścicielem tatrzańskich schronisk, obiecał wtedy, że za rok, góra dwa, wszystkie tatrzańskie schroniska staną się ekologiczne, nic się w "Murowańcu" i Pięciu Stawach nie zmieniło.
- W Pięciu Stawach miała być już w ubiegłym roku unowocześniona elektrownia wodna, dzięki której byłby stały prąd, co pozwoliłoby rozwiązać dzięki uruchomieniu biologicznej oczyszczalni problem ścieków - tłumaczy Józef Chowaniec, przedstawiciele TPN.
- Z kolei jeśli chodzi o "Murowaniec", w tym roku ma być poprowadzony kabel energetyczny z dolnej stacji w Kotle Gąsienicowym dalej do schroniska. I byłby to naprawdę przełom. Prezes Spółki PTTK "Karpaty", Jerzy Kalarus absolutnie nie zgadza się z zarzutami. Uważa, że tatrzańskie schroniska dorównują tym w Alpach czy Pirenejach.
- Jaka bomba ekologiczna! Nie ma i nigdy nie było żadnego skażenia środowiska - mówi oburzony prezes.
- Nie mamy się czego wstydzić, jeśli chodzi o tatrzańskie schroniska. Od kilku lat realizujemy program zmniejszania uciążliwości schronisk górskich PTTK dla parków narodowych. W Tatrach zostały nam do zrobienia dwa, ale i tu nie jest najgorzej: w Pięciu Stawach jest stara oczyszczalnia, która działa, jak działa, ale zawsze coś tam oczyszcza. Na Gąsienicowej może i czuć, ale tamtejsze ścieki nie są groźne dla środowiska. Do tego schroniska kabel będzie poprowadzony w tym albo przyszłym roku. Kiedy będzie Pięć Stawów - nie wiadomo.
- Jest to trudne przedsięwzięcie - zaznacza. - Przedłużają nam się procedury w związku z rygorami, jakie obowiązują dla inwestycji prowadzonych na obszarach objętych Natura 2000. Obecnie spółka stara się o decyzję środowiskową.
- Przed sezonem zbadaliśmy wszystkie schroniska, oprócz tego w Pięciu Stawach, i wyniki są bardzo dobre - mówi Adam Radko, dyrektor zakopiańskiego sanepidu. Przyznaje jednak, że badana była tylko baza żywieniowo-noclegowa. Woda w potokach i stawach - nie. - 3 lata temu pobraliśmy próbki wody z 6 potoków i wskazywały one zanieczyszczenia odchodami ludzkimi. Wykryliśmy w wodzie bakterie kałowe coli - dodaje dyrektor. Pytany przez nas, czy w Zakopanem mógłby działać wielki ośrodek z bazą żywieniowo-noclegową, nie podłączony do kanalizacji, bez oczyszczalni, szamba, czy chociaż dołów chłonnych - odpowiada bez namysłu: absolutnie nie. Natychmiast powinien być zamknięty...
Gazeta Krakowska