Śniadanie do celi
Więźniowie z Zakładu Karnego w Wołowie odebrali dzisiaj śniadanie i w ten sposób zakończyli trwający trzy dni protest przeciwko przeludnieniu w celach. Nadal strajkują skazani z więzieniach w Kłodzku i Wronkach.
Według niepotwierdzonych informacji, głodówka rozpoczęła się także w Gębarzewie w Wielkopolsce.
- Wszyscy więźniowie przyjęli dzisiaj śniadania. Tak więc sytuacja w zakładzie wraca do normy - powiedział dzisiaj rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Wołowie Robert Kuczera.
Wczoraj po obiedzie więźniowie z Wołowa wydali oświadczenie, w którym informowali, że chcą zakończyć protest, który "początkowo miał być jednodniową głodówką". Więźniowie chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na trudną sytuację w więziennictwie polskim.
Skazani informowali w oświadczeniu, że kończą strajk i dziękowali za solidaryzowanie się z nimi więźniom z Wronek i Kłodzka. Podkreślali, że protest nie jest formą walki z tutejszą administracją, gdyż zdają sobie sprawę, że jest ona bezradna. "Oczekujemy od władz definitywnego rozwiązania problemu przeludnienia, bardziej liberalnego podejścia do udzielania warunkowych zwolnień i nierepresjonowania uczestników protestów w zakładach karnych" - napisali.
Protest w Wołowie rozpoczął się po decyzji dyrektora zakładu, który kazał dostawić do 5-osobowych cel kolejne, ósme już łóżko. W sumie w Wołowie protestowało ponad 600 skazanych. Protest przebiegał spokojnie, nie doszło do żadnych agresywnych zachowań.
We wtorek w akcie solidarności do wołowskich więźniów dołączyli skazani z Wronek i Kłodzka. Wczoraj w Zakładzie Karnym w Kłodzku przyjęcia jedzenia odmówiło ok. 370 skazanych.
- O 56 osób zmniejszyła się liczba protestujących. Śniadania nie odebrało 486 osadzonych. Mamy nadzieję, że protest będzie wygasał. Protest ma charakter solidarnościowy, nasi podopieczni nie wysuwają własnych żądań - powiedziała dzisiaj rzeczniczka zakładu mjr Iwona Ptak. W związku z protestem dyrektor zakładu we Wronkach wprowadził regulaminowe ograniczenia polegające na wstrzymaniu zajęć kulturalno-oświatowych, a także ograniczenia odwiedzin i spacerów. Kilku skazanych przemieszczono do innych oddziałów w tym zakładzie.
INTERIA.PL/RMF/PAP