Śledztwo o fałszywe alarmy bombowe przeniesione do Łodzi
Nie katowicka, ale łódzka prokuratura poprowadzi śledztwo w sprawie wywołania w czerwcu br. fałszywych alarmów bombowych w 22 instytucjach w całym kraju - postanowiła Prokuratura Generalna.
Śledztwo w tej sprawie prowadziła dotychczas Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Już wcześniej podawano, że może je przejąć inna prokuratura, ponieważ prokuratura w Katowicach też została dotknięta wywołanym alarmem.
Rzecznik PG Mateusz Martyniuk powiedział w środę, że decyzję podjęto na wniosek samej prokuratury z Katowic, która jako pokrzywdzona w sprawie musiała wyłączyć się z postępowania. Sprawę przekazano Prokuraturze Apelacyjnej w Łodzi.
25 czerwca po mejlowych informacjach o podłożonych rzekomo bombach, sprawdzono 22 obiekty: szpitale, prokuratury, sądy, komendy policji, centra handlowe i teren przyległy do siedziby Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ewakuowano ponad 2,7 tys. osób. W akcję zaangażowano ponad 400 policjantów. Według resortu spraw wewnętrznych nie było realnego zagrożenia życia i zdrowia obywateli.
Autorów wiadomości poszukiwała specjalna grupa policjantów Centralnego Biura Śledczego wspierana przez ABW, podjęto też współpracę ze służbami zagranicznymi. 29 czerwca aresztowano Marcina L. podejrzanego o wywołanie tych alarmów. Według śledczych mejle o rzekomych bombach wysłał on z Wlk. Brytanii, gdzie w ostatnim czasie mieszkał. Grozi mu do ośmiu lat więzienia.