Skandal w śląskiej policji
Za archiwów śląskiej policji zginęły tysiące tajnych dokumentów. Wśród zgub jest m. in. dokumentacja pracy agentów ulokowanych w świecie przestępczym. Wypłynęła również lista informatorów policji donoszących o przestępstwach "białych kołnierzyków" - donosi "Dziennik".
Jak pisze gazeta, brak ponad pięciu tysięcy dokumentów w archiwach wykryła specjalna kontrola zarządzona przez komendanta śląskiej policji Kazimierza Szwajcowskiego. Obecnie prokuratura prowadzi dwa śledztwa, które mają wyjaśnić, czy tajne materiały trafiły do mafii. Niewykluczone bowiem, że skorumpowani funkcjonariusze sprzedawali tajniki pracy policji mafiosom.
W zaginionych teczkach agentów infiltrujących świat przestępczy były dane, kryptonimy i efekty pracy, czyli informacje, jakie przekazywali prowadzącym ich policjantom. Dzięki nim funkcjonariusze rozwikłali wiele poważnych spraw, a do więzień trafili najgroźniejsi bandyci. Jeśli dokumenty trafiły do mafii, życie agentów jest zagrożone.
Jak pisze "Dziennik", policjanci wciąż mają nadzieję, że dokumenty po prostu zaginęły w bałaganie. - W tej chwili nie podejrzewamy, że wyciekły na zewnątrz. Raczej policjanci umieścili je w nieodpowiednich miejscach. Są setki tysięcy teczek do przejrzenia, dlatego nie możemy ich znaleźć - uspokaja Andrzej Gąska, rzecznik śląskiej policji.
"Dziennik" nieoficjalnie dowiedział się jednak, że śledczy ustalili już datę, kiedy lista wyciekła. To ważna poszlaka, bo wiosną 2001 roku szefem policji był jeszcze gen. Mieczysław Kluk. To pierwszy generał policji, który trafił za więzienne kraty. Zespół krakowskich prokuratorów zwalczających mafię paliwową wykrył, że sprzedawał on policyjne informacje "baronom paliwowym".