"Rzeczpospolita": Awantura o pomnik smoleński
Publikacja "Izwiestii" ukazała się nieprzypadkowo akurat teraz, na krótko przed trzecią rocznicą katastrofy smoleńskiej - uważają rozmówcy "Rzeczpospolitej".
Z artykułu wynikało, że Polacy chcą postawić pomnik ku czci ofiar katastrofy smoleńskiej na obszarze większym niż plac Czerwony (90 tys. mkw.). Według "Izwiestii" budowa pomnika nie ruszyła, bo polskim i rosyjskim władzom nie udało się wyznaczyć miejsca i powierzchni. Z tekstu wynikało, że wina leży po stronie polskiej, która co i rusz ma nowe, wygórowane żądania.
Doniesienia rosyjskiego dziennika "Izwiestia" zostały zdementowane. Według rosyjskiej agencji prasowej RIA Novosti administracja obwodu smoleńskiego nie otrzymała z Polski prośby o wydzielenie 100 tysięcy metrów kwadratowych pod budowę monumentu upamiętniającego ofiary katastrofy pod Smoleńskiem.
Rusłan Smaszniow, szef służby prasowej administracji obwodu smoleńskiego, zwrócił uwagę, że został przeprowadzony międzynarodowy konkurs na pomnik.
- Został wyłoniony zwycięzca. Zgodnie z projektem, który był zatwierdzony w wyniku konkursu, powierzchnia memoriału wynosi orientacyjnie 400 metrów kwadratowych - stwierdził Smaszniow.
Rzecznik obwodu smoleńskiego dodał, że projekt, który zwyciężył w konkursie, nie przewiduje budowy żadnych kaplic czy muzeów - o czym donosił dziennik "Izwiestia". Gazeta nie cytowała żadnego przedstawiciela polskich władz.
Projekt pomnika, który stanie w Smoleńsku
Jak zauważa "Rzeczpospolita", znawcy smoleńskiej polityki twierdzą, że rewelacje "Izwiestii" mogą być formą rozgrywki wewnętrznej - albo między władzami miasta i obwodu, albo o sympatię wyborców. Wśród nich są m.in. weterani Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, którzy nie chcą, by pamięć o katastrofie przyćmiła pomniki upamiętniające zwycięstwo w 1945 r.
Prof. Genowefa Grabowska, ekspert prawa międzynarodowego, uważa, że publikacja w liczącej się rosyjskiej gazecie to nie przypadek.
"Nikt rozsądny w Polsce nie żąda 10 ha pod pomnik. Podawanie takiej informacji przez liczącą się gazetę bez wskazania dowodu, czyli dokumentu, w którym Polska wnosi o taki obszar, przed datą bolesnej dla nas rocznicy jest obrzydliwą, niepotrzebną prowokacją" - mówi "Rzeczpospolitej" prof. Grabowska
"MSZ powinien wystosować stanowczą i oszczędną w emocjach notę dementującą fakt tego typu żądań i wskazującą, że rosyjska gazeta bazuje na pomówieniach i niesprawdzonych informacjach. Dobrze byłoby, żeby to zrobić przed 10 kwietnia" - dodaje.
INTERIA.PL/Rzeczpospolita