Rozrzutny rzecznik praw dziecka
W luksusowym warszawskim hotelu przez trzy dni obradowali rzecznicy praw dziecka z ponad 20 krajów. Przy suto zastawionych stołach dyskutowali na temat problemów dzieci. Efektów w postaci wniosków o zmianę obowiązującego prawa na razie brak.
Konferencję w jednym z najdroższych w hoteli w stolicy zorganizowało polskie biuro pod wodzą wielbiącego luksusy Pawła Jorosa. Ile kosztowały te luksusowe obrady ? nie wiadomo. Joros unikał odpowiedzi: "Trzeba rozmawiać z dyrektorem mojego biura, który jest za to odpowiedzialny". Dyrektor był dziś nieuchwytny.
Mirosława Kątna, która od lat śledzi poczynania rzecznika praw dziecka, nie pozostawia na działalności Jorosa suchej nitki. - Lubi luksusy, ma luksusowy dość lokal, lubi dalekie podróże, tyle że z nich nic wynika - mówi reporterce RMF.
A dzieje się tak, bo na dzieci Jaros nie wydaje nawet 5 proc. swojego 4-milionowego budżetu. Za to na pensje pracowników idzie prawie połowa tych pieniędzy, zaś na wynajęcia biura ponad 600 tys. złotych rocznie, choć władze miasta proponowały mu siedzibę 10 razy tańszą.