Rozpoczął się proces Renaty Beger
- W Sądzie Rejonowym w Pile rozpoczął się w czwartek proces Renaty Beger, oskarżonej o fałszerstwa na listach poparcia w wyborach do Sejmu w 2001 roku. Beger nie przyznaje się do winy.
Prokuratura zarzuciła b. posłance Samoobrony, że od czerwca do sierpnia 2001 roku dopuściła się nadużycia i fałszerstwa przy sporządzaniu list osób popierających kandydatów Samoobrony w wyborach do Sejmu. Grozi jej do trzech lat pozbawienia wolności, a za posługiwanie się nieprawdziwymi danymi - do pięciu lat.
Beger nie przyznała się przed sądem do zarzucanych jej czynów. "Nie można karać kogoś za to, że przestrzegał ordynację wyborczą. Jeśli ktoś fałszował podpisy, to niech odpowie ta osoba, która fałszowała, a nie ta, która nieświadoma tego składała te dokumenty" - powiedziała Beger dziennikarzom.
Jak powiedziała Beger przed sądem, nie miała możliwości weryfikacji list wyborczych, nie miała prawa kontrolować zgodności danych osób podpisujących się z ich dowodami osobistymi, zaś w trakcie zbierania podpisów, gdzie były one składane jednocześnie na wielu drukach, nie miała możliwości kontrolowania, kto i co na nich wpisuje.
Dziennikarzom Beger powiedziała, że w procesie przedstawi nowe fakty, które będą świadczyły o jej niewinności. Była posłanka nie chciała zdradzić, co ma na myśli, stwierdziła, że przedstawi je przed sądem. Prawdopodobnie jest to świadek, którego obrona będzie chciała wezwać.
Proces Beger toczy się po raz drugi. W maju Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił wyrok pilskiego sądu, który w czerwcu 2006 r. skazał ją na 2 lata wiezienia w zawieszeniu na 5 lat i 30 tys. zł grzywny za fałszerstwo list wyborczych. Poznański sąd uznał, że Sąd Rejonowy w Pile prowadził proces Beger niezgodnie z przepisami - w trybie uproszczonym, w jednoosobowym składzie sędziowskim.
Rozpoczęty w czwartek proces także jest prowadzony przez jednego sędziego, dzięki zmianie przepisów, obowiązujących od końca lipca.
W poprzednim procesie kluczowe okazały się zeznania byłego współpracownika Beger, Ryszarda P., który wpisywał na listy dane dostarczone mu przez posłankę i na jej polecenie miał podrabiać podpisy. Poza tym ponad 1500 świadków zaprzeczyło, że udzielało poparcia kandydatom Samoobrony. Kilka osób z list w momencie udzielania rzekomego poparcia już nie żyło.
Proces miał się rozpocząć w listopadzie, jednak była posłanka nie pojawiła się w sądzie z powodu choroby. W czwartek sędzia poinformował, że zaświadczenie lekarskie przedstawione przez obrońcę Beger w trakcie listopadowego posiedzenia, było nieważne, ponieważ nie wystawił go lekarz sądowy.
INTERIA.PL/PAP