Paweł Gałecki chciał wykupić od miasta lokal, w którym mieszkał od urodzenia. Oczekiwał tylko decyzji sądu w tej sprawie. Wyjechał na tydzień. Gdy wrócił, nie wierzył własnym oczom - jego dom właściwie już nie istniał. Rozebrali go robotnicy na polecenie urzędników warszawskiej dzielnicy Wawer. - Zniknęły wszystkie meble, który były w środku - meble, telewizor, różne narzędzia. Jak pytałem, co się z tym stało, to powiedzieli, że nie ma żadnych rzeczy, bo żadnych rzeczy nie było - mówi RMF Paweł Gałecki.