Rozbiórka zawalonej hali
Rano rozpoczęły się pierwsze prace związane z demontażem konstrukcji hali Międzynarodowych Targów Katowickich i wydobywaniem tych elementów, które uniemożliwiają dostęp do posadzki.
Po południu prace zostały na krótko przerwane. Jak podała prokuratura, powodem był brak wszystkich dokumentów, niezbędnych do prowadzenia rozbiórki. O konieczności wstrzymania
rozbiórki zdecydowali biegli.
Po zwołanym w tej sprawie spotkaniu w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim wyjaśniono wątpliwości formalne.
- Jeszcze dzisiaj pracownicy firmy zajmującej się rozbiórką będą porządkować teren wokół hali. Jutro mają wejść do środka razem z prokuratorami - powiedział rzecznik wojewody śląskiego Krzysztof Mejer.
Pierwszym zadaniem prac rozbiórkowych jest usunięcie wszystkich elementów konstrukcyjnych i wykończeniowych, by strażacy mogli dokończyć przeszukiwanie zawalonej hali. Pod gruzami prawdopodobnie wciąż znajdują się ciała ofiar sobotniej katastrofy. Rozbiórka może potrwać co najmniej kilka tygodni.
W nocy do Katowic sprowadzono specjalistyczny sprzęt, w tym dźwigi, które mogą podnieść ciężar do 200 ton. Rozbiórką zajmować się będzie 25-osobowa brygada, ich prace będą nadzorowali strażacy i prokuratorzy; każdy etap demontażu hali będzie filmowany przez policyjnych techników.
Za prace rozbiórkowe zapłaci wojewoda śląski, ale potem będzie on domagał się zwrotu tych pieniędzy od zarządu Międzynarodowych Targów Katowickich.
Wyniki prac dwóch zespołów specjalistów z Politechniki Wrocławskiej i Śląskiej, badających przyczyny zawalenia się hali mają być znane dopiero za trzy miesiące. Na razie specjalna komisja powołana przez Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego ma problem z zebraniem pełnej dokumentacji zniszczonej hali wystawienniczej.
INTERIA.PL/RMF/PAP