Protesty pielęgniarek - głodówka wciąż m.in. w Białymstoku
Ponownym odejściem od łóżek pacjentów i okupacją gabinetu dyrektora zagroziły pielęgniarki prowadzące protest głodowy w szpitalu wojewódzkim w Białymstoku. Wysłały w tej sprawie list do dyrektora.
Tymczasem mimo trwającej 11. dzień głodówki prawie połowy pielęgniarek i położnych, dyrekcja tej placówki zdecydowała o przyjęciu dzisiaj ostrego dyżuru. Jak poinformował dyrektor Bogdan Dziatkiewicz, szpital nie może sobie pozwolić na dalsze "oddawanie" pacjentów innym placówkom, bo poniesie zbyt duże straty finansowe.
Z powodu braku wystarczającej liczby pielęgniarek, w czwartek szpital nie pełnił ostrego dyżuru. Od początku protestu, z powodu braku pełnej obsady nie wykonuje się planowych zabiegów. Wiele zgłaszających się na nie osób jest "odsyłanych z kwitkiem".
Według dyrektora, dzisiaj udało się zabezpieczyć absolutne minimum pielęgniarek potrzebnych do tego, by szpital mógł pełnić ostry dyżur i przyjmować nowych pacjentów. Nie będzie jedynie pracować oddział laryngologii, bo tam już zabrakło personelu.
Podlaska Regionalna Kasa Chorych zapowiada, że jeśli szpital nie będzie się wywiązywał z zakontraktowanych usług, dostanie mniej pieniędzy. Sam dyrektor szpitala obawia się, że placówka straci zaufanie nie tylko wśród pacjentów ale także w kasie chorych, co może niekorzystnie odbić się w przyszłorocznym kontrakcie.
Także 18 pielęgniarek i położnych ze Szpitala Powiatowego w Lipnie (kujawsko-pomorskie) rozpoczęło dzisiaj głodówkę, żądając głównie podwyżek pensji o 250 zł.
- Nie zadowalają nas efekty negocjacji z dyrektorem szpitala, który był skłonny podwyższyć wszystkim pracownikom placówki wynagrodzenie zasadnicze o 100 zł. Po doliczeniu różnych dodatków płace pielęgniarek i położnych wzrosłyby tylko o ok. 130 zł - poinformowała wiceszefowa OZZPiP Blandyna Małecka-Tuchewicz.
Pielęgniarki i położne otrzymają po 100 zł w bonach towarowych, jako rekompensatę za brak podwyżek w I kwartale zeszłego roku. Pieniądze otrzymane wówczas z resortu zdrowia na podwyżki przeznaczono na wypłaty dla zwalnianych grupowo pracowników.
Dyrektor nie zgodził się na uznanie, że zatrudnienie w szpitalu jest na poziomie minimalnym, co - zdaniem pielęgniarek - zabezpieczałoby je przed zwolnieniami.
W lipnowskim szpitalu od środy trwa też strajk okupacyjny, w którym na zmianę uczestniczy po kilkadziesiąt sióstr.
Natomiast pielęgniarki głodujące w Wojewódzkim Szpitalu Płuc i Gruźlicy w miejscowości Kup (Opolskie) zakończyły protest. Do wczoraj wieczorem strajk głodowy prowadziły 62 siostry. Osiem pielęgniarek musiało przerwać głodówkę z powodów zdrowotnych.
Po wieczornej rundzie negocjacji pielęgniarki uzyskały spełnienie części swoich postulatów. - Chociaż żądałyśmy podwyżki o 400 zł zdecydowałyśmy się przerwać głodówkę po zapewnieniu, że dostaniemy 200 zł - powiedziała dzisiaj PAP Irena Michałków, szefowa związku zawodowego w szpitalu.
RMF/PAP