Prokurator z kłopotami
Prokurator Jacek Krawczyk twierdził, że ktoś podrobił jego podpis na postanowieniu o wszczęciu postępowania w sprawie Barbary Blidy, co okazało się nieprawdą. On sam ma problemy z prawem - pisze "Rzeczpospolita".
Jak ustaliła gazeta, Jacek Krawczyk ma problemy, które mogą doprowadzić nawet do postawienia mu zarzutów karnych. Chodzi o złamanie zakazu podejmowania pracy (poza wykładami), który ustawa narzuca prokuratorom w stanie spoczynku.
Na początku roku Krawczyk zrezygnował z posady prokuratora i postanowił zostać adwokatem. 9 stycznia został przeniesiony w stan spoczynku. Rozpoczął praktykę adwokacką, równocześnie pobierając wynagrodzenie prokuratorskie.
W tej sprawie trwa postępowanie wyjaśniające. - Wniosek zgłosiła prokurator okręgowa Ewa Zuwała. W tej chwili rozpatrywane jest przeniesienie tej sprawy poza obszar działania katowickiej Prokuratury Okręgowej - potwierdza szefowa katowickiej prokuratury apelacyjnej Iwona Palka.
Według niej za wcześnie jest, by mówić o stawianiu Krawczykowi zarzutów. - Żeby postawić zarzut, np. wyłudzenia, należy najpierw ustalić, czy prokurator Krawczyk działał świadomie - tłumaczy.
- To postępowanie sprawia, że Krawczyk staje się łatwym obiektem nacisków - mówi "Rz" jeden z katowickich prokuratorów. - Jego los zależy od postępowania wyjaśniającego.
Jak ustaliła "Rz", Jacek Krawczyk ostatnio gościł w katowickiej prokuraturze, gdzie spotykał się m.in. z naczelnikiem wydziału organizacyjnego Władysławem Czekajem, któremu podlegają sprawy dyscyplinarne. Prokurator Czekaj nie chciał potwierdzić wprost tej informacji.
Fakt spotkania potwierdził za to Krawczyk. - Ta sprawa to zwykłe nieporozumienie. Kiedy się zorientowałem, że na moje konto wpływają pieniądze z prokuratury, sam powiadomiłem przełożonych - mówi.
INTERIA.PL/PAP