Proces o pacyfikację kopalń nie rozpocznie się od nowa
W Katowicach po raz kolejny ważyć się będą losy procesu milicjantów oskarżonych o pacyfikację kopalń: "Wujek" i "Manifest Lipcowy" na początku stanu wojennego - w grudniu 1981 roku. Dzisiaj postanowiono, że proces będzie kontynuowany. Prowadzący go sędziowie są obiektywni.
Sędziowie wydziału odwoławczego mieli dzisiaj ocenić czy prowadzący rozprawę zachowują bezstronność. Jeżeli nie byliby bezstronni - zostaliby wymienieni i proces musiałby rozpocząć się od nowa.
Powodem całego zamieszania był wniosek złożony przez oskarżyciela posiłkowego. Zdaniem Stanisława Płatka podczas przesłuchiwania Wojciecha Jaruzelskiego - sędzia uchylała pytania zadawane generałowi. Stanisław Płatek odczuł to jako nierówne traktowanie. Sąd wbrew intencji samego Płatka uznał to jako nieformalny wniosek o zmianę sędziów.
W procesie odpowiada 22 byłych członków specjalnego plutonu ZOMO, który w grudniu 81 roku pacyfikował obie śląskie kopalnie. W "Wujku" zginęło wtedy dziewięciu górników, a 21 zostało rannych. W kopalni "Manifest Lipcowy" raniono czterech robotników.