. Na uwagę, że w Polsce podnoszony jest argument, by traktat szybko podpisać, by dać sygnał Unii, Lech Kaczyński mówi: "W Europie nie uprawia się polityki wysyłaniem sygnałów czy znaków tylko za pomocą rozmów, często właśnie telefonicznych. To w tym systemie trzeba istnieć na wielką skalę. A żeby istnieć, trzeba być silnym. Jeżeli nie własną siłą, to siłą porozumień, umów i wpływów. A przy tym być możliwie sympatycznym". Według "Dziennika", prezydent daje do zrozumienia, że jest skłonny podpisać traktat dopiero wówczas, gdy zmieni się stanowisko Irlandii. Ale musi to być decyzja suwerenna, a nie podjęta pod naciskiem innych członków UE. - Jeżeli zasada jednomyślności raz zostanie złamana, to już jej nie będzie nigdy - mówi. Dodaje, że Polska jest "za słaba, by móc przyjąć tego rodzaju rozwiązania". Prezydent odnosi się także do sprawy tarczy antyrakietowej. Uznaje ją za sprawę kluczową dla Polski. - Chodzi mi o to, żeby Amerykanie byli bardziej zainteresowani bezpieczeństwem naszego kraju - dodaje. Na pytanie, czy już jest ten etap, że tarczę trzeba ratować, prezydent odpowiada: "oczywiście".