Prezydent będzie świadkiem
Prezydent nagle zmienił zdanie i obiecał, że stawi się przed sejmową komisją śledczą badająca nieprawidłowości w PKN Orlen w charakterze świadka. Do tej pory prezydent zdecydowanie się na to nie zgadzał.
Jego minister oświadczył nawet, że dopuszcza jedynie "nieklasyczne" formy dialogu z komisją.
To nie pierwszy i nie ostatni zwrot akcji w tej sprawie. Od początku jesteśmy świadkami przeciągania liny. Teraz okazuje się, że pan prezydent niczego się nie obawia i jest gotów na wszystko. - Myślę, że stanę jako świadek. W jakiej ja roli mam stawać? Ale zostawmy to - ja się niczego nie boję.
- Do tej pory jednak swój urząd pan prezydent traktował jak parawan, za którym mógł się schować - ocenia znany komentator polityczny Bronisław Wildstein. - Opowieści o tym, że jest to w imię autorytetu są nonsensem, ponieważ autorytet się buduje nie poprzez osłanianie się, przez unikanie opinii publicznej, ale przez godny sposób sprawowania tego urzędu.
Ciekawe na ile pan prezydent będzie konsekwentny w budowaniu autorytetu? Na razie dopowiada, że miejsce i forma przesłuchania jest sprawą wtórną.
INTERIA.PL/RMF/PAP