Prezes Orlando Travel: Zawinił człowiek
Według prezesa firmy Orlando Travel Marcina Szklarskiego, autokar z pielgrzymami, który rozbił się we francuskich Alpach był na pewno sprawny technicznie.
- Trzy tygodnie temu przechodził badanie techniczne w Niemczech. Zawinił chyba czynnik ludzki - powiedział w niedzielę.
- Jestem wstrząśnięty tą tragedią. Od 10 lat organizujemy pielgrzymki z całej Polski do różnych miejsc w Europie. Przewieźliśmy 10 tys. pielgrzymów. Po raz pierwszy spotkała nas taka tragedia - powiedział prezes Szklarski podczas niedzielnej konferencji prasowej.
- Pielgrzymka była organizowana przez nas, zaś autokar był wynajęty przez firmę transportową 'Caban", z która współpracujemy od 4 lat. Nigdy z nią nie było problemów. Pan Caban (Robert Caban - właściciel firmy) zapewnił mnie, że autokar był sprawdzany technicznie. Trzy tygodnie temu był na specjalnych badaniach technicznych w Niemczech. W związku z tym gdyby cokolwiek złego działo się z hamulcami, to te badania by to wykazały - powiedział prezes Szklarski.
Wyjaśnił też, że jego firma posiada własne dwa autokary, ale w okresie sezonowym korzysta z usług innych firm transportowych. Kierowcy byli zatrudnieni przez firmę "Caban".
Dodał, że pielgrzymi przed odwiedzeniem La Salette byli w także w trudno dostępnym dla autokarów Montserrat: "Jest on również położony wysoko w górach. Gdyby z hamulcami było cokolwiek nie tak, to również musiały by one i tam zawieść. Nie wierzę, że można z niesprawnymi hamulcami wyjechać do Sanktuarium Maryjnego w Montserrat".
Szlarski nic nie wie o tym, aby autokary jadące do La Salette musiały mieć elektroniczne wspomaganie hamulców czy też specjalne pozwolenie: "Pierwszy raz słyszę o tym. Przecież wystarczy popatrzeć ile tam dziennie wyjeżdża autokarów - setki. Nigdy nie było tam żadnej kontroli. Od 10 lat organizujemy pielgrzymki i nigdy nikt nas nie kontrolował czy autokar posiada elektroniczne wspomagane hamulce. Jeśli istnieje taki wymógł to powinien tam stać zakaz wjazdu dla autokarów czy TIR-ów. Nic takiego tam nie ma".
Jak poinformował Szklarski, w autokarze było 47 pielgrzymów oraz 3 osoby obsługi (2 kierowców i pilotka). Wśród pielgrzymów była trójka dzieci (dwoje w wieku 13 lat, jedno 12 lat).
Prezes firmy Orlando Travel poinformował, że poszkodowana grupa pielgrzymów wyruszyła z Polski 10 lipca. Przed tragedią odwiedziła m.in. Montserrat Fatimę, Barcelonę. Z La Salette miała pojechać do Altoetting (Niemcy) a potem wracać do Polski.
INTERIA.PL/PAP