Premier: Polska gotowa umierać za system pierwiastkowy
Premier Jarosław Kaczyński oznajmił, że Polska nie rezygnuje ze swojego stanowiska w sprawie wpisania do nowego traktatu europejskiego tzw. systemu pierwiastkowego liczenia głosów w Radzie UE.
- To propozycja, którą traktujemy najpoważniej w świecie - oświadczył szef rządu.
przewidziany w eurokonstytucji system głosowania tzw. podwójną większością. W systemie pierwiastkowym głos każdego kraju jest obliczony na podstawie pierwiastka kwadratowego z jego liczby ludności. W efekcie siła głosu przeliczona na pojedynczego obywatela mniejszego państwa członkowskiego jest dowartościowana, większego zaś - osłabiona.
Premier poinformował, że nie ma jeszcze decyzji, kto będzie reprezentował Polskę podczas czerwcowego szczytu UE. "Jeśli sytuacja będzie wskazywała na konieczność zastosowania ostatecznych środków, to wtedy będę ja, mam nadzieję jednak, że nie będzie takiej sytuacji" - tłumaczył.
. "Chciałbym mocno podkreślić, że nasza propozycja "pierwiastkowa" to propozycja, którą traktujemy najpoważniej w świecie. Jesteśmy gotowi - bo dzisiaj były takie wiadomości w prasie, że nie jesteśmy gotowi - za to umierać - powiedział premier.
- Przez cały czas prezentowaliśmy i prezentujemy stanowisko bardzo zdecydowane, Polska nie zgodzi się na to, by w trakcie tworzenia nowej konstytucji - czy właściwie traktatu rewizyjnego - bo wydaje się już przesądzone, że będzie to traktat rewizyjny a nie konstytucja, zostać zdegradowana - zaznaczył.
Premier był też pytany o inne założenia Traktatu Konstytucyjnego, takie jak m.in. powołanie europejskiego Ministra Spraw Zagranicznych, czy też "prezydenta" UE, który byłby wybierany na okres dwóch i pół roku; reprezentowałby on wspólnotę na zewnątrz w sprawach dotyczących wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa.
Ponadto zapisy konstytucji znoszą obecnie obowiązujący wymóg jednomyślności przy głosowaniach w sprawach dotyczących większości dziedzin wspólnej polityki. Konstytucja nadaje też Unii kompetencje w zakresie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa - w tym stopniowego określania wspólnej polityki obrony.
- To są sprawy, o których mówimy z nieco większą elastycznością, ale oczywiście nie zgadzamy się na to, by kraje członkowskie były zupełnie pozbawione suwerenności w polityce zagranicznej; nakaz bezwzględnej lojalności w istocie do tego, by się sprowadzał - przekonywał premier.
Szef rządu podkreślał, że stawiamy postulaty, "odnoszące się do kwestii o charakterze symbolicznym, w szczególności do bardzo wyraźnego wyklarowania podziału między tym co jest narodowe, a tym co jest ogólnoeuropejskie". Jak dodał, "nie chcemy mieszanych kompetencji".
Polskie postulaty odnoszą się także do solidarnej polityki energetycznej. "Chcemy, by UE w sposób realny wprowadziła zasadę solidarności energetycznej, to znaczy nie tylko jako deklarację, ale także jako pewne instrumentarium działania w razie trudnych sytuacji" - podkreślił szef rządu. Polsce zależy także na tym, by wyeliminować niejasności co do miejsca podejmowania decyzji w UE.
Jak powiedział premier, Polska stoi na stanowisku, że mandat na Konferencję Międzyrządową (podczas której przedstawiciele krajów UE mają dyskutować o przyszłości Traktatu Konstytucyjnego) powinien być sprecyzowany tylko tam, "gdzie wszyscy się zgadzają". W spornych kwestiach - powiedział premier - "niczego nie należy próbować przedwcześnie rozstrzygać".
Mandat będący podstawą debaty podczas Konferencji Międzyrządowej ma zostać przyjęty podczas czerwcowego szczytu UE, który odbędzie się w dniach 21-22 czerwca. Według szefa rządu, mandat jest w tej chwili sprawą najistotniejszą.
Premier powiedział, że jeśli podczas czerwcowego szczytu nie będzie zgody na system pierwiastkowy, bądź zachowanie systemu nicejskiego - bo na to, jak dodał, "też się nie będziemy obrażać" - to sprawę głosowania w Radzie UE "trzeba będzie przesunąć do dalszej dyskusji - na posiedzenie Konferencji Międzyrządowej.
- Tam będzie więcej czasu, by pewne sprawy uargumentować i aby zweryfikować pewne postawy, które zostały przyjęte przedtem przez różne państwa, w naszym przekonaniu w sposób nie do końca przemyślany - uważa szef rządu.
- Uważamy, że pośpiech bardzo zaszkodził Konwentowi (który przygotował projekt konstytucji UE), że ten pośpiech nie jest potrzebny - powiedział. Jak dodał, sprawy traktatu "to są niesłychanie ważne sprawy, to nie może być działanie gdzie będą zwycięzcy i zwyciężeni. "Jeśli będą zwycięzcy i zwyciężeni to znaczy, że mamy zarzewie kryzysu - powiedział premier.
.
- Krótko mówiąc stoimy na tych stanowiskach, na których staliśmy, bo uważamy je za właściwe i z narodowego punktu widzenia, ale także traktujemy to jako argument równie mocny z europejskiego punktu widzenia - podkreślił premier.
W jego ocenie, nie warto przyjmować konstrukcji naruszających "różne europejskie mechanizmy", które sprawdziły się w ciągu przeszło pół wieku. "Stawiamy to w trakcie tych rozmów i niezależnie od tego czy nasi rozmówcy się z nami zgadzają czy też nie, my pozostajemy tutaj przy swoim zdaniu i pozostaniemy nadal przy nim" - zapowiedział szef rządu.
.
- Rozmawialiśmy o różnych sprawach, to były interesujące, wyczerpujące rozmowy z partnerami, z którymi jest o czym rozmawiać - ocenił J. Kaczyński. Jak powiedział, głównym tematem dyskusji była przyszłość traktatu europejskiego.
Premier poinformował, że postanowił z Prodim o nawiązaniu stałych konsultacji międzyrządowych. - To jest takie podniesienie stosunków na wyższy poziom, to jest ważne, bo to jest jeden z największych krajów europejskich - podkreślił J. Kaczyński. Jak dodał, podobne konsultacje są zaplanowane z Hiszpanią w czerwcu. Pierwsze spotkanie z Włochami ma się odbyć w Sandomierzu.
INTERIA.PL/PAP