Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił w czwartek apelacje obrony i pełnomocnika oskarżyciela posiłkowego. Od wyroku można już tylko złożyć kasację do Sądu Najwyższego. Według Sądu Apelacyjnego w Warszawie, w I instancji prawidłowo ustalono, że "Inka" ułatwiła zabicie w 2001 r. Jacka Dębskiego i jest to pomoc, a nie współudział w zbrodni. Sędzia Barbara Lubańska-Mazurkiewicz uzasadniając czwartkowy prawomocny wyrok, podkreśliła, że "Inka" choć ujawniła kierowanie zbrodnią przez Jeremiasza Barańskiego - "Baraninę" i jej wykonanie przez Tadeusza Maziuka - "Saszę", swoją rolę umniejszała i kwestionowała swą winę - dlatego nie można mówić o nadzwyczajnym złagodzeniu kary dla skazanej. Niezależnie od tego, sąd utrzymał najłagodniejszą z możliwych w zwykłym trybie kar za zabójstwo - 8 lat więzienia. Podkreślając prawidłową kwalifikację czynu "Inki" sędzia zwróciła uwagę, że nie ma dowodów, by znała ona treść uzgodnień "Baraniny" i "Saszy" - dlatego nie może odpowiadać za współudział. - Ale skoro godziła się na pozbawienie życia Jacka Dębskiego, jest winna pomocnictwa - dodał sąd. Adwokaci Haliny G. chcieli uchylenia wyroku i ponownego procesu w I instancji; złagodzenia kary w związku z jej pomocą w śledztwie albo uniewinnienia. Pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego (wdowy po Dębskim) chciał zaś zaostrzenia kary do 12 lat więzienia albo kolejnego procesu. Dębski zginął w kwietniu 2001 r. w Warszawie w pobliżu restauracji, z której wyszedł nocą razem z Haliną G., a gdzie zastrzelił go płatny zabójca "Sasza". O zlecenie zabójstwa był oskarżony Jeremiasz B., pseudonim "Baranina". W trakcie procesu przed sądem w Wiedniu "Baranina" popełnił samobójstwo. Także "Sasza" odebrał sobie życie w areszcie, tuż po zatrzymaniu go i przedstawieniu zarzutu.