"Posłanka PO ma słaby charakter"
Słaby charakter - tak o posłance PO Beacie Sawickiej, złapanej na przyjmowaniu łapówki, mówi gość Kontrwywiadu RMF FM, koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann.
.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, ilu jeszcze kandydatów do parlamentu ustrzeli w tej kampanii CBA?
Zbigniew Wassermann: Oby jak najmniej, ale to świadczy o tym, że żartów nie ma, że ta służba została powołana po to, żeby robić rzeczy, których nie potrafiły robić wcześniej inne służby i robi to skutecznie.
CBA nie odegra w tej kampanii żadnej znaczącej roli - tak obiecywał przed kilkunastoma dniami w RMF FM premier. Posłanka Sawicka jest żywym dowodem tego, jak bardzo CBA nie odgrywa tej roli w kampanii.
Nie odgrywa. Robi swoje i tego od tej służby oczekujemy.
Ona sama przekonywała wczoraj z płaczem swoich partyjnych kolegów, że ci udający biznesmenów funkcjonariusze CBA tak długo ją namawiali na wzięcie łapówki, aż w końcu uległa. Kto do kogo przyszedł w tej sprawie?
Słaby charakter, ale to jest obrona. Myślę, że sytuacja jest jasna. Osoba pełniąca taką funkcję, która daje jej możliwość interwencji w oparciu o ustawowe zapisy, nie powinna wchodzić w taką sferę, która stwarza jakiekolwiek wątpliwości. Jeśli więc ona podjęła takie działania, to dopuściła się czynu, który dyskwalifikuje ją całkowicie z życia politycznego.
To jest oczywiste i posłanki Sawickiej nie będę bronił. Pytanie jest jednak takie, czy funkcjonariusze CBA nastawiają się na co słabsze jednostki i prowokują je tak długo, aż one w końcu ulegają?
Myślę, że to jest taka pewna psychoza podsłuchowa. Funkcjonariusze muszą najpierw powziąć informację, że ktoś chce popełnić przestępstwo.
I w tej sprawie taka informację zdobyli?
I w tej sprawie działali lege artis, tak jak ustawa to przewiduje. Prowokacja nie może być stosowana po to, żeby sprowokować przestępstwo, tylko żeby przy jej okazji udowodnić.
Czyli posłanka Sawicka szukała sposobu na dorobienie sobie?
To jest zdumiewające po tych poprzednich przypadkach z aferą gruntową, że się na to zdecydowała.
Też zdumiewające jest, że za 100 tysięcy złotych się sprzedała. Dla posła to nie jest wielka suma.
Kwestia poczucia wartości.
Ale czy nie jest tak, że CBA prowokuje i poszukuje osób wyłącznie spoza PiS. Bo jakoś o posłach, politykach PiS zatrzymanych na gorącym uczynku nie słyszymy?
Może nie na gorącym uczynku, ale sprawy są też prowadzone. Jest chociażby sprawa dotycząca Ministerstwa Sportu, ale także w innych sprawach. Tam gdzie są sprawcy przestępstwa tam dla CBA nie ma znaczenia, czy to są politycy takiego, czy innego ugrupowania.
Da pan słowo honoru, że również politycy PiS są testowani i prowokowani?
Jestem głęboko przekonany o tym, że to dotyczy każdego. Ta zasada równości wobec prawa jest naczelna.
A dzisiaj Gazeta Wyborca opisuje jak to marszałek Borusewicz próbował zainteresować funkcjonariuszy CBA działaniami prezesa Agencji Rozwoju Przemysłu i mu się nie udało, bo się okazało, że człowiek jest związany z Radiem Maryja.
Przypuszczam, że zna akta CBA w tej sprawie i milczy, dlatego że nie che ujawniać materiałów śledztwa.
Czyli jakieś śledztwo w tej sprawie jest?
Takie sprawy nie są zostawiane bez działań CBA.
To po owocach ich czynów poznacie. Na razie zbliżamy się standardami do Rosji. To w Rosji jest normą że generałowie służb specjalnych kandydują do parlamentu - tak Radek Sikorski komentuje start Antoniego Macierewicza do Sejmu.
Głęboko urażony człowiek, który zdradził jeden obóz, przeszedł do drugiego. Wystawił swoją ofertę i mówi "Ja jestem do wzięcia. Bierzcie mnie PiS, albo PO". Długo czekał, kto się zlitował, wzięło go PO i zaczyna opowiadać różne rzeczy a nie chce np. rozbawiać temat attachatów wojskowych generała Dukaczewskiego, swojej roli w umacnianiu bezpieczeństwa?
Od generała Dukaczewskiego to pan ostatnio jest specjalistą, od znajdowania rzeczy pod wycieraczką.
Ale jest mi przykro, że muszę takim ludziom, jak Radek Sikorski przypominać jak się zachowywali, bo to ich kompromituje.
Panie ministrze, ale prawdą jest, że nigdy w historii Polski najnowszej nie było tak, żeby szefowie służby specjalnej nagle przeistaczali się w polityków. Albo służby specjalne, albo polityka.
Tak troszkę od strony prawnej popatrzmy. Nigdy w historii polskiej nie było tak, aby politycy byli szefami służb specjalnych. Teraz są.
To dobry standard?
Myślę, że oparty o prawo, a więc standard demokratycznego państwa.
Tylko, że Antoni Macierewicz ma naprawdę temperament polityka. Nie boi się pan, że on w tym tropieniu agentów może napytać PiS biedy?
Jak na razie, boją się go przeciwnicy, boją się go ci, którzy dopuścili się przestępstw w WSI. On bardzo skutecznie ich likwidował i do tego trzeba temperamentu właśnie. Właściwy człowiek do właściwych zadań.
Ale ze swoim temperamentem walczył też z szefami MSZ. Mówił, że większość z nich była agentami sowieckich służb specjalnych. Teraz mówi o 4 agentach. Pan wie, jaka to czwórka polskich ministrów spraw zagranicznych była agentami obcych służb?
Ja myślę, że najlepiej o to zapytać autora tej wypowiedzi.
Pytam człowieka, który nadzoruje służby specjalne, czyli pana.
Ale też człowieka, który wielokrotnie powtarzał, że to, co wie, dotyczy sfery tajności. I nie bardzo może publicznie o tym rozmawiać.
A pan wie? Czy minister Bartoszewski był agentem? Czy minister Geremek? A może minister Skubiszewski?
Proszę nie stosować prowokacji, jak CBA. To nie jest sytuacja, która tego wymaga. Ja powtarzam, że te informacje, które są jawne, ja mogę publicznie przekazywać, te, które nie są, nie mogę. Ale rzeczywiście w tym zakresie pan Antoni Macierewicz powinien dokończyć swoją wypowiedź.
Bo jest jeszcze jedna jego ciekawa wypowiedź: Polska powinna zażądać od państwa niemieckiego rekompensaty za zniszczenia dokonane w czasie drugiej wojny światowej na polskich wsiach. Czy to jest oficjalne stanowisko rządu?
To jest oficjalne stanowisko kandydata, ubiegającego się o miejsce w parlamencie.
Ale przypominam, że on jest szefem kontrwywiadu wojskowego.
Ale przecież on nie mówi, że cytuje dokumenty, które uzyskał podczas pełnienia tej funkcji, tylko mówi: Pojawiłem się na tym terenie, to jest problem tego terenu. Od posła mogą oczekiwać tego typu interwencji. Nie wezmę za to pieniędzy, jak posłanka PO.
I rozumiem, wszystko to mówi na urlopie, na własną odpowiedzialność, na własny rachunek.
No tak jest. To człowiek dorosły. Odpowiada za swoje wypowiedzi, a to kandydat na posła.
Panie ministrze, jak pan myśli, czego Ryszard Krauze miał oczekiwać po spotkaniu z kard. Dziwiszem?
No spotkanie z dostojnikiem Kościoła jest spotkaniem, które w jakiś sposób wzmacnia człowieka na duchu.
No tak, wzmocnienia duchowego na pewno Ryszard Krauze potrzebuje.
Jasne, to jest spotkanie podczas którego można powiedzieć o stanie pewnych inwestycji, które na rzecz Kościoła zostały poczynione.
Ale myśli pan, że głównym problemem Ryszarda Krauzego jest teraz to, czy będą pomalowane ściany w domu papieskim w Wadowicach?
Może nie, to jest inwestycja bardzo doniosła, bardzo znacząca. To może być tak, że on jeszcze chce coś w tym zakresie robić. A to może być tak, że on po prostu szuka wsparcia. Jest człowiekiem w kłopotach, Kościół jest dobry na kłopoty. Mówię tu o tej sferze duchowej, pocieszeniu człowieka. I pozostańmy przy tym, że to spotkanie temu służyło.
I wierzy pan, że kard. Dziwisz i Ryszard Krauze rozmawiali wyłącznie o kolorze sal muzealnych?
Kościół jest oparty na wierze, ja jestem człowiekiem wierzącym. Proszę mi tego nie odbierać.
Dziękuje bardzo.
Dziękuję.