Powód to brak kontyngentu bezcłowego na półprodukty potrzebne do wyrobu leków. Kontyngentu, który nie jest żadnym dodatkowym ukłonem rządu w kierunku owych firm, ale czymś co zostało zapisane w ustawach i miało obowiązywać od 1 stycznia. Bez tych sprowadzonych surowców produkcja rodzimych specyfików staje się praktycznie niemożliwa. Ustalony na papierze kontyngent najpierw przeleżał w resorcie zdrowia, a teraz utknął w Ministerstwie Gospodarki i Pracy, gdzie czeka na podpis ministra Jerzego Hausnera. Do czasu załatwienia sprawy polscy producenci mają dwa wyjścia: zaprzestać produkcji albo sprowadzać produkty na własną rękę i płacić za nie bardzo wysokie cło. - Może to doprowadzić do bardzo dużych strat i zagrożenia bytu takiej firmy - mówi Małgorzata Wychowaniec z Polfarmedu. Co ciekawe, w czasie, kiedy polskie firmy walczą o przetrwanie, za zagraniczne gotowe leki importerzy nie płacą żadnego cła.