Polski system prawny nie radzi sobie z pedofilami
Polskie prawo jest zbyt łagodne wobec pedofilów. Nasz system nie radzi sobie z izolowaniem przestępców i terapią skazanych. Polska - na tle innych państw - wypada bardzo słabo. O bezradności w walce z pedofilią czytamy w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
W krajach anglosaskich pedofile trafiają do ogólnodostępnych rejestrów, dzięki którym ludzie mogą sprawdzić, czy w okolicy mieszka taki przestępca.
Policja może bez sądowego zezwolenia rewidować mieszkania pedofilów. Prawo chroni obywateli.
"Austriacy mają ośrodki dla niebezpiecznych recydywistów, Duńczycy areszty prewencyjne. Litwini i Ukraińcy przymusowe leczenie w zakładach zamkniętych. W Belgii za gwałt na dziecku do 10. roku życia grozi dożywocie, w niektórych stanach USA - nawet kara śmierci" - czytamy w "Rz".
Więzienia nie są przystosowanie do leczenia
W Europie dominuje system opierający się na terapii tego typu przestępców. W przypadku Polski problem jednak polega na tym, że nie wszystkie więzienia są przystosowane do leczenia pedofilów. Z takiego zakładu karnego w Raciborzu wyszedł we wrześniu 48-letni Roman B. - multirecydywista, skazany za gwałt i molestowanie sześciorga dzieci. Miesiąc po opuszczeniu placówki zaatakował kolejne dziecko.
W Polsce - jeśli z więzienia wychodzi pedofil - informacja trafia do policji, sądu i pokrzywdzonego, ale przymus leczenia jest stosowany jedynie wobec skazanych po 2010 roku.
Z amerykańskich badań wynika, że 25-40 proc. pedofilów, którzy przeszli resocjalizację i są wspomagani farmakologicznie, i tak wraca na drogę przestępstwa.
"Szatan z Piotrkowa"
W ciągu najbliższej dekady na wolność wyjdzie 18 bardzo niebezpiecznych przestępców - wielu z nich zostało skazanych na karę śmierci, ale w 1989 roku - na mocy amnestii - kary te zamieniono na 25 lat więzienia.
Wśród tych osób będzie "szatan z Piotrkowa" - seryjny morderca i pedofil Mariusz Trynkiewicz, skazany czterokrotnie na karę śmierci.
Jest niemal pewne, że po wyjściu z więzienia będzie zabijał - oceniają psychiatrzy.
Poszanowanie czci i godności pedofila
Zwolennikiem informowania społeczeństwa o sprawcach przestępstw seksualnych w wydaniu amerykańskim nie jest były minister sprawiedliwości prof. Zbigniew Ćwiąkalski.
Udostępnianie opinii publicznej np. informacji, że w danej okolicy mieszka pedofil naraża skazanych - jego zdaniem - na dyskryminację i lincz.
"Każdy, kto odbędzie karę, ma prawo do poszanowania jego czci i godności" - podkreśla w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Ćwiąkalski.
W 2012 r. w sądach I instancji skazano w Polsce za pedofilię 625 osób, w tym 237 na karę więzienia bez zawieszenia - podają statystyki Ministerstwa Sprawiedliwości.