Wszystkie kluby w Sejmie (PO, PiS, Lewica i PSL) zapowiadają, że jeszcze w kwietniu projekt ustawy medialnej środowisk twórczych i pozarządowych będzie miał pierwsze czytanie. A potem zajmą się nim komisje. A jest to projekt rewolucyjny - odcina polityków od mediów publicznych. Nie będą mogli nikogo do władz TVP i Polskiego Radia wystawiać, nie będą tych władz powoływać ani kontrolować. Powstaną za to nowe instytucje, np.: Komitet Mediów Publicznych, Rada Mediów Publicznych czy Fundusz Mediów Publicznych - zaznacza gazeta. Kontrowersje budzi przede wszystkim pomysł, żeby losować członków 50-osobowego Komitetu (rodzaj rady nadzorczej). Odpowiadałby on za ogólny kierunek TVP i Polskiego Radia, wybierałby ich dyrektorów. Pół setki członków Komitetu losowano by z 250-osobowego zasobu kadrowego (75 wskażą organizacje pozarządowe, 75 ogólnopolskie stowarzyszenia twórcze, 25 ogólnopolskie stowarzyszenia dziennikarzy, 25 Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich, 25 Konferencja Rektorów Uczelni Artystycznych i ostatnie 25 m.in. przez Związek Gmin Wiejskich RP, Unię Miasteczek Polskich). Politykom nie podoba się też inny pomysł twórców - żeby zastąpić abonament tzw. opłatą audiowizualną (8 zł miesięcznie odpisywane każdemu Polakowi od podstawy opodatkowania). Krytykuje to przede wszystkim Platforma, bo od lat na sztandarach ma zniesienie "daniny" na media publiczne, a za taką uważa także nową opłatę. Prof. Tadeusz Kowalski, b. szef rady nadzorczej TVP i współtwórca ostatniej zawetowanej przez prezydenta ustawy medialnej, proponuje inne rozwiązanie - tzw. odpis pogłówny. To 2,5 zł co miesiąc za każdego Polaka, ale przekazywane z budżetu, a nie dodatkowo płacone przez nas (rocznie trzeba by dać mediom publicznym z państwowej kasy 1,1 mld zł).