Policjanci oskarżają Kaczmarka
Janusz Kaczmarek naciskał na policjantów, aby stosowali podsłuchy nawet wtedy, gdy nie było ku temu solidnych podstaw - ujawnili reporterom "Super Expressu" funkcjonariusze z Komendy Głównej Policji.
Znali się z Gdańska: Janusz Kaczmarek, Konrad Kornatowski i Jarosław Marzec. Minister, komendant główny i szef CBŚ. Cała trójka to znajomi Jaromira Netzla (też z Gdańska), szefa PZU. 5 lipca, w przeddzień akcji CBA, z Netzlem rozmawiał Janusz Kaczmarek. Teraz kontakty całej czwórki gdańszczan znalazły się pod lupą prokuratorów. Szef PZU znał bowiem także posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza. To właśnie po wizycie Woszczerowicza Andrzej Lepper miał się zorientować, że CBA prowadzi przeciwko niemu tajną operację.
Netzel zyskał sobie przychylność policji, bo podarował jej samochody i komputery za kilka milionów złotych. Darowiznę z PZU dla CBŚ załatwił Marzec. Kaczmarek - kiedy jeszcze był prokuratorem krajowym - forsował Jarosława Marca na szefa CBŚ. - Marzec to gliniarz z krwi i kości. Pogromca mafii. Ale musi mieć nad sobą twardego przełożonego. Inaczej, zasługując się politykom, gotów jest na zbyt ryzykowne kroki - mówi policjant, który zna byłego szefa CBŚ od wielu lat.
W 2006 roku doszło do ostrego konfliktu pomiędzy kierownictwem policji a Ministerstwem Sprawiedliwości. Kaczmarek wspierał Marca, który lekką ręką zakładał podsłuchy. Prokurator krajowy upierał się, aby kontynuować podsłuchiwanie mężczyzny, który kontaktował się z szefostwem jednego z ministerstw.
Policjanci z Komendy Głównej wskazywali, że nie ma solidnych podstaw, aby to czynić. Podsłuchiwany nie popełniał przestępstw, a wszystko wyglądało tak, jakby bardziej chodziło o inwigilowanie ministrów niż osoby, u której podsłuch założono. - To o co bardziej nam chodzi, o formalności czy o skuteczność?! - miał zapytać policjantów Kaczmarek. Funkcjonariusze odebrali to jako nacisk na kontynuowanie podsłuchu za wszelką cenę.
INTERIA.PL/PAP