Pierwsze zawiadomienia o próbach wymuszania haraczu od polskich kierowców, którzy jeżdżą po paliwo do obwodu kaliningradzkiego, warmińsko-mazurska policja dostała przed ponad tygodniem. Według relacji trzech Polaków, mówiący po rosyjsku napastnicy żądali od nich pieniędzy za ochronę. Po odmowie kierowcy byli zastraszani, jeden z samochodów został ostrzelany z broni pneumatycznej, w innym przecięto opony. Do incydentu miało dojść przy stacji paliw w pobliżu granicy po rosyjskiej stronie. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Braniewie. Jak poinformowała rzeczniczka warmińsko-mazurskiej policji Anna Fic, we wtorek zgłoszono dwa kolejne podobne przypadki. Kierowca wracający do Polski przez przejście graniczne w Grzechotkach powiadomił o próbie dokonania na nim rozboju. W tym samym dniu po rosyjskiej stronie granicy został pobity 67-letni Polak. Mężczyzna ma poważne obrażenia głowy. Pogotowie zabrało go z przejścia granicznego w Gronowie do szpitala w Elblągu. - Funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji, wspierani przez strażników granicznych, zatrzymali cztery osoby. Są to obywatele Polski i Rosji, którzy mogą mieć związek z wymuszeniami rozbójniczymi na terenach przygranicznych. Dlatego zwracamy się do wszystkich pokrzywdzonych i świadków takich sytuacji o kontakt z policją - powiedziała Fic. Według prokuratora rejonowego w Braniewie Rajmunda Kobieli, z zeznań pokrzywdzonych wynika, że do wszystkich napadów doszło w podobnych okolicznościach. Może to sugerować, że dokonała ich ta sama grupa przestępcza. Jak zaznaczył, przez ostatnie lata nie było takich incydentów przy polsko-rosyjskiej granicy. - Zwróciliśmy się o pomoc prawną ze strony organów ścigania Federacji Rosyjskiej. Chodzi o zabezpieczenie dowodów np. zapisu monitoringu i przesłanie dokumentacji, która mogłaby być pomocna w naszym postępowaniu - wyjaśnił. Działania "w związku z nasilającymi się atakami na polskich obywateli, dokonujących zakupów paliwa w pobliżu granicy" podjął też wojewoda warmińsko-mazurski Marian Podziewski. Jak przekazała PAP jego rzeczniczka Edyta Wrotek, o każdym takim zdarzeniu informował gubernatora obwodu kaliningradzkiego Nikołaja Tsukanova, prosząc jednocześnie o dozór policji rosyjskiej w pobliżu drogowych przejść granicznych po tamtej stronie granicy. - Jednocześnie wojewoda zwrócił się do ambasadora Federacji Rosyjskiej Siergieja Andrejewa o podjęcie zdecydowanych kroków przeciwdziałających wymuszaniu okupu od polskich kierowców, biciu i strzelaniu do nich oraz niszczeniu aut - poinformowała Wrotek. Jak dodała, o atakach na polskich obywateli w pobliżu granicy rosyjsko-polskiej wojewoda poinformował również konsula generalnego Federacji Rosyjskiej w Gdańsku oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W ramach małego Ruchu Granicznego do obwodu kaliningradzkiego masowo jeżdżą po paliwo mieszkańcy przygranicznych terenów z Warmii i Mazur. Korzystają z tego, że paliwo jest tam dwukrotnie tańsze i napełniają na rosyjskich stacjach zbiorniki swoich aut. Zgodnie z przepisami takie paliwo musi być wykorzystane tylko do napędu tego samochodu, w którym wjechało. Nie wolno go zlewać ani odsprzedawać. Jednak wielu podróżujących zarabia na sprowadzaniu i pokątnej sprzedaży rosyjskiego paliwa.