Pędzące sanie "zgubiły" woźnicę i spowodowały wypadek na drodze
W przydrożnym rowie zakończyła się dla 26-latka kierującego volkswagenem próba uniknięcia czołowego zderzenia z pędzącym drogą zaprzęgiem sań, w których brakowało woźnicy. Do zdarzenia doszło w miejscowości Udrycze Koniec. Jak się okazało woźnica chwilę wcześniej opuścił sanie, wypadając z zaprzęgu.
Wczoraj po godzinie 17.00 dyżurny zamojskiej komendy powiadomiony został o nietypowym zdarzeniu drogowym. Jak wynikało z relacji 26-letniego kierowcy volkswagena, jadąc przez miejscowość Udrycze Koniec, zmuszony był zjechać swoim autem do przydrożnego rowu. Powodem takiego zachowania kierowcy była próba uniknięcia czołowego zderzenia z pędzącym z naprzeciwka zaprzęgiem sań, w których brakowało woźnicy. Przybyli na wezwanie policjanci zastali na miejscu dwa uczestniczące w zdarzeniu pojazdy.
W pobliskim rowie leżał volkswagen passat, w niedalekiej zaś odległości od niego stał właściciel auta trzymając za uprząż konia z zaprzęgiem sań. Na miejscu brakowało jedynie woźnicy. Z ustaleniem jego miejsca pobytu policjanci nie mieli większego problemu. Przypadkowy świadek widział jak chwilę wcześniej z jadącego przed nim zaprzęgu wypadł mężczyzna. Policjanci zatrzymali woźnicę, kiedy wchodził na swoją posesję. Zatrzymanym okazał się 51-letni mieszkaniec gm. Stary Zamość. W rozmowie z policjantami wyznał, że to on powoził saniami. Policjanci poddali 51-latka badaniu na zawartość alkoholu w organizmie. Wynik pokazał ponad 2, 5 promila.
Nietrzeźwym 51-latkiem zaopiekowali się członkowie rodziny. Wkrótce mężczyzna zostanie przesłuchany. Kierowca volkswagena ze zdarzenia wyszedł bez szwanku. Zniszczeniom uległo jedynie jego auto, o które otarły się sanie. Zgodnie z kodeksem karnym każdy kto znajdując się w stanie nietrzeźwości prowadzi na drodze publicznej inny pojazd niż mechaniczny podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.