Pawlak będzie miał wpływ na służby
Prezes PSL uważa, że w 1994 r. do jego dymisji z funkcji premiera doprowadziły specsłużby. - Teraz będziemy tam mieli swoich ludzi, powiedział "Dziennikowi" współpracownik Waldemara Pawlaka.
jest przekonany, że przed laty został skrzywdzony przez służby specjalne. Teraz nie popełni tego błędu i w każdej z instytucji będziemy mieli swoich ludzi - zapowiada cytowany przez gazetę jego współpracownik.
Szefowi ludowców chodzi o wydarzenia z 1994 r., gdy publikacja tygodnika "Wprost" zmusiła go do dymisji z funkcji premiera koalicji SLD-PSL. Dziennikarze oskarżyli go o związki ze spółką Inter-Arms, która seryjnie wygrywała przetargi na komputeryzację urzędów centralnych. Sam Pawlak mówił wtedy, że nie miał żadnych wątpliwości - publikacja była inspirowana przez oficerów z ówczesnego Urzędu Ochrony Państwa.
PO i PSL ustaliły już obsadę służb cywilnych. Pewnym kandydatem na szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego jest płk Krzysztof Bondaryk. Na jego zastępcę PSL wytypował płk Zdzisława Skorżę. "Mały Pawlak" - tak o nim mówili koledzy, kiedy został szefem radomskiej delegatury UOP. Z Waldemarem Pawlakiem poznał się podczas studiów na Politechnice Warszawskiej - byli kolegami z roku i zajmowali jeden pokój w akademiku.
Na razie nie wiadomo, kto pokieruje wywiadem i kontrwywiadem wojskowym. Pewne jest jedno, że PSL chce mieć pełen wpływ na funkcjonowanie służb - pisze "Dziennik".
INTERIA.PL/PAP