Państwu daleko do gospodarki
Gospodarka pędzi, ubiegłoroczny wzrost PKB wyniósł aż 5,8 proc. To najlepszy wynik od dziewięciu lat. Ojców tego sukcesu jest kilku, ale próżno szukać wśród nich polityków - w każdym razie obecnie rządzących. Najwięcej dobrego zrobiły same przedsiębiorstwa. Od lat przygotowywały się do integracji z UE, a gdy stała się faktem - czerpią z tego korzyści.
Warto zauważyć, że gdyby o naszym wstąpieniu do Unii decydowała obecna koalicja, to zapewne do tej pory nie bylibyśmy jej członkami. Prawdziwe efekty jej wpływu na gospodarkę ocenimy dopiero za kilka lat, gdy - na co się zanosi - będziemy jedynym krajem Wspólnoty, który nie przyjął euro.
Dziś jeszcze korzystamy ze światowej koniunktury (to jedna z przyczyn naszego wzrostu), ale nieuchronnie po niej nadejdzie dekoniunktura, gdy gospodarka osłabnie. Wtedy słabości naszego państwa staną się bardzo dolegliwe.
Bo mamy dobrą gospodarkę, ale fatalnie urządzone państwo. I to państwo przez obecną koalicję psute jest coraz bardziej. Wystarczy powiedzieć, że ludzie, których PiS z przystawkami awansuje na najbardziej odpowiedzialne stanowiska, nigdy nie zwróciliby na siebie uwagi łowców głów, szukających specjalistów dla gospodarki. Problem w tym, że ich niekompetencja w końcu się na gospodarce odbije.
Polityka