Około 2 - 3 proc. importerów nie zdążyło przekroczyć granicy przed północą
Mimo wytężonej pracy celników, nie wszystkim importerom używanych samochodów udało się wjechać do Polski przed północą. Od dzisiaj obowiązuje nowa podwyższona akcyza na samochody mające więcej niż dwa lata. Według nowych przepisów, w zależności od wieku auta trzeba będzie za nie płacić podatek sięgający nawet 65 procent jego wartości.
Według informacji służb granicznych, do Polski nie wjechało 2 - 3 procent wszystkich importerów. Lista przejść, na których do północy nie odprawiono wszystkich oczekujących, jest spora: Olszyna, Gubin, Lubieszyn i Krajnik. Dzięki celnikom pracującym od kilku dni na "podwyższonych obrotach" udało się natomiast odprawić wszystkich oczekujących w Kostrzynie, Kołbaskowie i w Świecku. O północy punkt odpraw celnych w Kołbaskowie odwiedził szczeciński reporter RMF Piotr Lichota. Posłuchaj jego relacji:
Celnicy na przejściach granicznych woj. lubuskiego i dolnośląskiego odprawiali nawet pięć razy więcej niż zazwyczaj samochodów.
Na zachodniopomorskich przejściach granicznych dzisiaj nie ma kolejek lawet z używanymi samochodami sprowadzanymi z zagranicy. Stoją tam jedynie pojedyncze auta, które odprawiane są już według nowych zasad. W 12-kilometrowej kolejce czekają za to tiry.
Wyjątkowo spokojne były ostatnie godziny przed wprowadzeniem wyższych stawek akcyzy na używane samochody na czesko-polskich przejściach granicznych obsługiwany przez Urząd Celny w Cieszynie (woj. śląskie).
W ostatnim dniu przed podwyższeniem akcyzy na samochody sprowadzane z zagranicy na przejściach granicznych Opolszczyzny nie było większego ruchu. Tylko w Konradowie wczoraj wieczorem czas oczekiwania na wjazd wynosił około godziny. - Wszystko, co przyjechało na przejścia zostało odprawione na bieżąco - powiedział wczoraj w nocy rzecznik prasowy Śląskiego Oddziału Straży Granicznej kapitan Grzegorz Klejnowski. - Nie mamy też sygnałów, żeby z innych przejść, gdzie są kolejki, importerzy przyjeżdżali na Opolszczyznę - dodał. Zdaniem Klejnowskiego, to trochę dziwna sytuacja - na przejściach na zachodniej granicy stoją kolejki samochodów do odprawy, a na południowej granicy auta odprawiane są niemal na bieżąco.
RMF/PAP