"Nierealistyczna podstawa programowa". Czy MEN uwzględni uwagi?
Tak ambitny, że aż nierealistyczny. Zaproponowana lista lektur obowiązkowych jest stanowczo za długa, a usunięcie z niej niektórych nazwisk dziwi – takie głosy na temat propozycji podstawy programowej z języka polskiego dla liceów i techników znajdziemy w opiniach przesyłanych do MEN w ramach konsultacji. Trwały one do 18 sierpnia.

O propozycji nowej podstawy programowej z języka polskiego dla liceów i techników zrobiło się głośno, kiedy okazało się, że w nauczaniu tego przedmiotu na poziomie podstawowym nie uwzględniono Czesława Miłosza.
Miłosz jednak będzie, o czym szybko zapewniło ministerstwo przekonując, że "nie wyobraża sobie nowej podstawy programowej do szkół ponadpodstawowych bez jego twórczości". W tej sprawie miała interweniować sama premier. "Osobiście dzwoniłam do minister Zalewskiej z wakacji znad morza" - przyznała niedawno w wywiadzie dla "Super Expressu".
"Powrót" Miłosza cieszy, jednak organizacje konsultujące projekt podstawy programowej wskazują, że to niejedyny punkt, który powinien ulec zmianie. Przyjrzeliśmy się uwagom, jakie zgłosiły w ramach konsultacji: Komitet Nauk o literaturze PAN, Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów, Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO), Konferencja Rektorów Akademickich oraz Związek Nauczycielstwa Polskiego.
"Rozporządzenie stanie się fikcją"
"Projekt podstawy programowej do języka polskiego dla liceum i technikum przedstawia wizję bardzo ambitnego, protoakademickiego kształcenia polonistycznego. Może ono przynieść efekty w przygotowaniu kandydatów na filologię polską, po części na filologie obce. Projekt ten jednak jest nierealistyczny w odniesieniu do większości uczniów, którzy przecież nie wybiorą polonistyki, a zwłaszcza w odniesieniu do uczniów techników. Brak realizmu jest szczególnie widoczny, gdy bierze się pod uwagę ograniczoną liczbę godzin przeznaczonych na język polski w szkołach ponadpodstawowych" - zaznacza na wstępie przesłanej do MEN opinii Komitet Nauk o Literaturze PAN.
Wszystkie wyżej wymienione instytucje zgodnie wskazują, że nowa podstawa programowa jest - delikatnie mówiąc - przeładowana.
"Wykaz lektur obowiązkowych obejmuje 33 teksty zwarte na poziomie podstawowym, do których dochodzi 8-10 pozycji z listy uzupełniającej (po 2 na rok dla 4-letniego liceum i 5-letniego technikum). Dla ucznia szkoły średniej realizującego inne przedmioty niż język polski na poziomie rozszerzonym to stanowczo za dużo. Uczeń realizujący poziom podstawowy nie jest w stanie przeczytać więcej niż 4-6 lektur, a ich omówienie nie może być pobieżne" - pisze do ministerstwa OSKKO.
"Zakres materiału i liczba lektur są nie do zrealizowania w przeznaczonym czasie, a więc rozporządzenie stanie się fikcją."
Plan przewidziany dla uczniów realizujących język polski na poziomie rozszerzonym jest jeszcze ambitniejszy. "Wykaz lektur obowiązkowych na poziomie rozszerzonym obejmuje 13 tekstów zwartych. W połączeniu z 33 lekturami z poziomu podstawowego i 8-10 z listy uzupełniającej daje to liczbę 54-56 utworów literackich realizowanych w całości " - wskazuje OSKKO.
Z ich przeliczeń jednoznacznie wynika, że licealista w ciągu roku szkolnego będzie mieć do zrealizowania średnio 13-14 lektur. "Wprawdzie 16 godzin w cyklu nauczania to aż o 4 więcej niż dotychczas, nie zmienia to jednak faktu, że ilość lektur przekraczająca 10 pozycji na 1 rok jest przytłaczająca"- czytamy.
"Grozi to zniechęceniem, oszukiwaniem nauczyciela, korzystaniem ze streszczeń dostępnych w internecie" - pisze OSKO.
"Zakres materiału i liczba lektur są nie do zrealizowania w przeznaczonym czasie, a więc rozporządzenie stanie się fikcją" - wskazuje jeszcze dosadniej Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów i przypomina, że lista zaproponowana przez MEN jest dłuższa, niż ta obowiązująca w programach nauczania w latach 80. i 90. "Już wówczas nauczyciele nie radzili sobie z realizacją programów" - przypominają.
Z Miłoszem, ale bez Kapuścińskiego
Krytyczne uwagi powoduje również lista obowiązkowych tekstów. Poza batalią o Miłosza, wątpliwości wzbudza brak kilku innych nazwisk.
"Dziwi brak Jarosława Iwaszkiewicza, Ryszarda Kapuścińskiego czy Adama Zagajewskiego, a także przesunięcie z poziomu podstawowego na poziom rozszerzony jednego z najważniejszych twórców polskiej literatury XX wieku, Brunona Schulza" - wskazuje Komitet Nauk o Literaturze PAN. Okrojono także twórczość Witolda Gombrowicza. "Ferdydurke" uczniowie mieliby czytać jedynie we fragmentach. W nowym kanonie nie ma też Josepha Conrada.
Na listę wpisano natomiast wiersze m.in. Stanisława Balińskiego, Kazimiery Iłłakowiczówny czy Wojciecha Wencla.
W zgłaszanych uwagach pojawia się też sugestia, że poza nagromadzeniem pozycji, minusem wykazu lektur jest także obszerność niektórych z nich. W kanon wpisano: "Lalkę", "Potop", "Zbrodnię i karę" czy "Inny świat". "Lepiej pozostawić niezbędne minimum, np. "Lalka", "Zbrodnia i kara", a pozostałe dać nauczycielowi do wyboru lub umożliwić czytanie we fragmentach" - sugeruje OSKKO.

"Chmur" nie ma nawet na polonistyce
W przesłanych do MEN opiniach przeważa również głos, że lista lektur jest zbyt trudna. "Wiele utworów przekracza możliwości percepcyjne przeciętnego licealisty, a tym bardziej technika nastawionego na kształcenie zawodowe i zmuszonego do zdawania w cyklu nauczania egzaminów potwierdzających kwalifikacje, które zmuszają do zwiększonej koncentracji na przedmiotach zawodowych w okresie przedegzaminacyjnym" - sugeruje OSKKO.
Tu wymieniane są pozycje takie jak: "Odprawa posłów greckich", "Nie-Boska komedia" (poziom podstawowy) czy "Lilla Weneda", "Promethidion", "Czarne kwiaty" (poziom rozszerzony).
Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich wskazuje, że w kanonie lektur obowiązkowych (na poziomie rozszerzonym) pojawiły się "Chmury" Arystofanesa. "Jest to utwór, którego nie ma nawet w programie studiów polonistycznych" - czytamy w opinii przesłanej MEN.
Dodatkowo rektorzy wskazują, że na liście brak pozycji z obszaru współczesnej literatury, która mogłaby zainteresować młodego czytelnika. Przeważają utwory z odległych epok.
"Dziwi brak Jarosława Iwaszkiewicza, Ryszarda Kapuścińskiego czy Adama Zagajewskiego, a także przesunięcie z poziomu podstawowego na poziom rozszerzony jednego z najważniejszych twórców polskiej literatury XX wieku, Brunona Schulza."
Encyklopedyzm?
Podstawa programowa zaproponowana przez MEN jest przeładowana wiedzą encyklopedyczną, wskazują Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów (cyt. "Dlatego jako nauczyciele praktycy jesteśmy przekonani, że obecny dokument jest skierowany w stronę encyklopedyzmu, przede wszystkim nie pozwoli kształcić umiejętności") Konferencja Rektorów Akademickich (cyt. "Akcentuje się transmisję wiedzy, a nie kształcenie umiejętności") oraz Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów (cyt. "Projekt podstawy prezentuje przede wszystkim przyswajanie wiedzy").
Tu jednak pojawia się rozbieżność. W opinii OSKKO, zagadnienia jakie ujęto w propozycji MEN nastawione są na "umiejętności ucznia, a nie na wiedzę". Stowarzyszenie wskazuje jednocześnie, że stworzony katalog pojęć jest zbyt obszerny. "Należy go zweryfikować, zadając sobie pytanie, czy niezbędne i obowiązkowe dla absolwenta liceum jest dostrzeganie różnicy między np. metonimią a synekdochą, czy aby uczeń nie jest zasypany wiedzą bezużyteczną" - zapytuje OSKKO.
Wykreślono tolerancję
"Niepokój budzi także - zwłaszcza przy odradzających się współcześnie tendencjach ksenofobicznych - usunięcie tolerancji z zestawu promowanych wartości uniwersalnych i narodowych w edukacji polonistycznej. Nie pojawia się ona ani w "Wymaganiach ogólnych", ani "Wymaganiach szczegółowych", w których zapis dotyczący wartości brzmi: "określa obecne w utworach literackich wartości uniwersalne i narodowe: dobro, prawda, piękno, wiara, nadzieja, miłość, Bóg, honor, ojczyzna, wolność, niepodległość, solidarność, braterstwo, przyjaźń, określa ich rolę i związek z problematyką utworu oraz znaczenie dla budowania własnego systemu wartości" - piszą eksperci PAN.
Z kolei ZNP sugeruje, że poza tolerancją, jako wartość uniwersalną i narodową należałoby uwzględnić także równość.
Więcej godzin, lub mniej wymagań
Związek podkreśla jednocześnie, że realizacja założeń podstawy programowej w zaproponowanym dla zakresu podstawowego wymiarze godzin nie jest możliwa i wskazuje na dwa rozwiązania. "Należy ograniczyć zakres wymagań lub zwiększyć liczbę godzin na ich realizację".
Nowa podstawa programowa dla szkół ponadpodstawowych ma obowiązywać od roku szkolnego 2019/2020 w I klasie 4-letniego liceum ogólnokształcącego, 5-letniego technikum i 2-letniej branżowej szkoły II stopnia.
Uwagi do zaproponowanego przez MEN projektu wpłynęły, czy zostaną uwzględnione? Wszystko w rękach ekspertów z resortu minister Anny Zalewskiej.