Chodzi o zakup części zamiennych, zamówienia usług remontowych i serwisowych u jednej z krakowskich firm. Dwa lata temu Kompania wystąpiła do Urzędu Zamówień Publicznych, by zwolnił ją z obowiązku przeprowadzania przetargu i pozwolił zastosować tryb "z wolnej ręki". Zamówienie opiewało na niespełna sto milionów złotych. Głównym argumentem miało być to, że firma z Krakowa jako jedyna w Polsce produkuje tego typu części. Okazało się jednak, że takich przedsiębiorstw jest więcej. Teraz trzeba sprawdzić, czy Kompania rozmyślnie wprowadziła UZP w błąd.