NFZ dla... koncernów
Komu służy Narodowy Fundusz Zdrowia? Pacjentom czy wielkim koncernom medycznym? Jedno jest pewne: pacjenci są często wykorzystywani do załatwiania interesów firm medycznych przy wsparciu Narodowego Funduszu Zdrowia.
Informowaliśmy już, jak dokumenty, które mają być podstawą do zawierania kontraktów NFZ z firmami dostarczającymi sprzęt, powstają na komputerach... jednej z takich firm. Na tym jednak nie koniec. Firma, o której mówimy przy wsparciu Funduszu wykorzystuje też pacjentów do załatwiania własnych interesów.
Proceder wykorzystywania pacjentów wygląda następująco. Na stronach internetowych NFZ znajdujemy List Polskiego Towarzystwa Opieki Nad Chorymi Ze Stomią do Rzecznika Prasowego Narodowego Funduszu Zdrowia, w sprawie zasad kontraktowania zaopatrzenia w przedmioty ortopedyczne i środki pomocnicze.
List popiera przepisy od dawna forsowane przez wspomnianą firmę. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że owo stowarzyszenie zostało założone z inicjatywy tej właśnie firmy. Koncern zarabia zresztą głównie na chorych ze stomią, a władze stowarzyszenia często jeżdżą na sponsorowane przez te firmę kongresy.
- Nasze Towarzystwo zdecydowanie preferuje system tzw. zamknięty, obowiązujący zresztą obecnie w większości oddziałów wojewódzkich NFZ. (...). My jako ubezpieczeni, oczywiście chcemy mieć wybór, ale wybór spośród produktów, dostawców i dystrybutorów o sprawdzonej jakości - czytamy w liście.
- To, że jest to jakość oferowana przez sponsora nie ma znaczenia: Dla nas jest obecnie najlepszy. Oczywiście, że dotują, ale nie nas prywatnie. Dotuje stowarzyszenie na spotkania, kongresy - twierdzi Alina Matysiak, prezes stowarzyszenia, zapewniając, że wszystko jest w porządku.
Jeszcze ciekawsze jest jednak to, że na stronie NFZ nie znalazło się miejsce dla tych, którzy protestują przeciwko przepisom forsowanym przez Fundusz razem z zagranicznym koncernem. Nie znalazło się, choć gwarantujemy, że protestów było o wiele więcej niż takich pochwalnych listów. A na stronach NFZ jest tylko jeden, jedyny list...