Newsweek: Twarde lądowanie F-16
Awarie myśliwców F-16, do których doszło ostatnio w Krzesinach, o mało nie skończyły się tragicznie donosi "Newsweek".
- jak informuje tygodnik- elitarny zespół akrobatyczny amerykańskich sił powietrznych Thunderbirds zaprezentuje pod koniec czerwca możliwości F-16. Ale polscy piloci już teraz wykonują w powietrzu akrobacje, tyle że na skutek awarii sprzętu.
Jak nieoficjalnie dowiedział się "Newsweek", na lotnisku w Krzesinach, gdzie stacjonują polskie maszyny F-16, dwa razy doszło ostatnio do awaryjnego lądowania myśliwców. Z nieoficjalnych informacji wynika, że w samolotach wysiadła cała awionika, czyli system wskaźników w kokpicie.
Tylko dzięki umiejętnościom pilotów, którzy zdołali wylądować bez przyrządów na wyczucie, udało uniknąć się katastrofy.
Jak podaje "Newsweek "Od czasu gdy w grudniu wojsko rozpoczęło loty na F-16, w maszynach stwierdzono kilkadziesiąt uszkodzeń i usterek podzespołów. Koszty napraw i nowych części musi pokryć polskie wojsko, bo w umowie zakupu amerykańskich myśliwców rząd nie zadbał o gwarancję i serwis sprzętu w ramach offsetu.
Już dziś resort obrony zamówił części zamienne, które mają wystarczyć do 2010 roku, za 123 mln dolarów. To jednak - jak donosi tygodnik - nie jedyny problem z myśliwcami. Brakuje też kompleksowego systemu informatycznego do obsługi F-16.
Dziś - jak informuje tygodnik - wojskowi zapisują szczegóły wszystkich lotów F-16 w biurowym arkuszu Excela. To z jego pomocą wyliczają zużycie paliwa czy limity wylatanych godzin.
- Bez niego nie będzie można efektywnie zarządzać programem F-16. Mamy dwa wyjścia: albo zespół ekspertów z Sił Powietrznych sam go opracuje albo rozpiszemy przetarg - zapowiada Jacek Kotas, wiceminister obrony odpowiedzialny za wdrożenie programu F-16. Do tej pory nie ma jednak sztywnego terminu. Nie wiadomo również, kiedy Amerykanie zmodernizują nasz symulator F-16. Urządzenie, które nam przekazali, symuluje o wiele starszą wersję samolotu i dla polskich pilotów jest bezużyteczne.