Nelly Rokita: Dla Janka rzucę prezydenta
Choć jej związek przechodzi właśnie kryzys, Nelly Rokita zapewnia stanowczo, że rodzina jest dla niej w życiu najważniejsza. I jest gotowa walczyć o nią jak lew - informuje "Fakt".
Nelly Rokita robi ostatnio oszałamiającą karierę. Krótko przed wyborami parlamentarnymi objęła stanowisko prezydenckiego doradcy ds. kobiet. Następnie z drugiego miejsca na warszawskiej liście PiS dostała się do Sejmu. Nawał obowiązków, które na nią spadły, sprawia, że Nelly prawie nie widuje się z mężem, Janem Rokitą. Po rozpoczęciu prac nowego parlamentu może mieć dla niego jeszcze mniej czasu. "Sądzę, że poradzę sobie ze wszystkim. Pracy w Sejmie nie ma aż tak dużo. Większość posłów się obija. Więc dam radę. Wystarczy dobra organizacja. Rodzina na tym nie ucierpi" - zapewnia "Fakt" Nelly Rokita.
Jan Rokita jednak nie może się w nowej rzeczywistości odnaleźć. Co prawda jeszcze przed wyborami bardzo głośno spekulowano, że znajdzie się dla niego posada w rządzie, ale teraz wszystko wskazuje na to, że kompanii z Platformy Obywatelskiej zapomnieli o nim - uważa "Fakt".
Tabloid zaapelował zatem do doradczyni prezydenta, by zwróciła uwagę na męża. Ona postanowiła wziąć pod lupę to, co dzieje się w jej rodzinie. "Jaś zawsze może na mnie liczyć. Na pewno z rodziny nie zrezygnuję" - zapewnia. "Jeśli okaże się, że nie mogą pogodzić obowiązków rodzinnych z zawodowymi, to być może będę zmuszona do rezygnacji ze stanowiska doradcy prezydenta do spraw kobiet" - deklaruje.
Oby tylko Nelly Rokita nie podjęła tej decyzji za późno. Bo nie wiadomo, jak długo w samotności wytrzyma Jan Rokita. Z polityki odszedł przecież z miłości do żony. Teraz ona z miłości do niego powinna zrezygnować z niektórych obowiązków - uważa "Fakt".