Najmłodsi bohaterowie
Oddali życie za ojca, siostrę, brata, sąsiadów, pospieszyli na ratunek potrzebującym. Brajan, Urszula, Andżelika - nasi młodzi bohaterowie.
Kiedy innym brakłoby odwagi, ratowaliby swoje życie, oni pokazali, że także - a może przede wszystkim - tym najmłodszym zależy na losie innych.
Brajan
Blisko rok temu usłyszała o nim cała Polska. Niespełna siedmioletni Brajan Chlebowski uratował życie ojcu i pozostałym mieszkańcom kamienicy w Łodzi. W pożarze zginął tylko on - mały bohater.
Gdy w mieszkaniu wybuchł pożar, siedmiolatek zadzwonił po straż. Na wezwanie chłopca przybyły dwa wozy strażackie. Z okna na drugim piętrze wydobywał się dym, a w mieszkaniu widać było ogień. Przy drzwiach wejściowych strażacy znaleźli 36-letniego ojca chłopca. Brajan leżał na podłodze w pokoju. Matka chłopca była w tym czasie w pracy.
U zaczadzonego tlenkiem węgla dziecka wystąpiły objawy śmierci mózgowej. Nie udało się go uratować. Wcześniej rodzice zezwolili na pobranie od chłopca narządów do przeszczepu, dzięki czemu uratował być może także życie innych osób.
Bohaterstwo chłopca od razu zostało docenione. Jeden z placów zabaw w Łodzi otrzymał imię Brajana. Może na nim wychowają się kolejni mali bohaterowie.
Zmarłego chłopca pożegnały na cmentarzu władze miasta, rodzina, a także uratowani być może przez chłopca pozostali mieszkańcy kamienicy. Brajan Chlebowski, na wniosek prezydenta Łodzi, został pośmiertnie odznaczony medalem "Za Ofiarność i Odwagę". Był najmłodszym dzieckiem wśród odznaczonych.
Urszula
Niemal identyczny los, jak przed rokiem Brajana, spotkał w tym miesiącu 18-letnię Urszulą Poliwczak z Leszna. Dziewczyna ratując swe rodzeństwo zginęła w pożarze kamienicy, a prezydent Lech Kaczyński natychmiast odznaczył ją pośmiertnie medalem "Za Ofiarność i Odwagę".
Dziewczyna mimo zagrożenia życia wyprowadziła z płonącego mieszkania dwoje rodzeństwa: 12-letnią siostrę i 13-letniego brata. Zginęła podczas próby ratowania najmłodszego 10- letniego brata. Chłopiec także zmarł.
Urszula wyprowadziła dzieci z płonącego pokoju przez okno na zadaszenie balkonu, niestety podczas wyprawy po najmłodszego brata upadła i zatruła się czadem. Mieszkańcy trzypiętrowej kamienicy i sąsiedniego budynku zdołali opuścić dom jeszcze przed przybyciem straży pożarnej.
Andżelika
Historię Andżeliki Kłosowskiej odróżnia od Brajana i Urszuli to, że nie zginęła niosąc pomoc innym. Ale też uratowała życie. 12-latka z Wólki Horynieckiej, liczącej 350 mieszkańców wsi na Podkarpaciu, uratowała od śmierci dwoje staruszków.
Dyżurna lubaczowskich służb ratowniczych usłyszała w słuchawce głos dziewczynki, informujący, że w jednym z domów na wsi chyba nie żyją dwie osoby. Podejrzewano zaczadzenie. Na miejsce natychmiast przybyły służby ratownicze.
Okazało się, że starsze małżeństwo jeszcze żyło, ale stan obojga był bardzo poważny. Staruszkowie - chory na Alzheimera mężczyzna oraz kobieta z rozrusznikiem serca - cierpieli z powodu wychłodzenia organizmu. Gdyby nie interwencja dziewczynki, starsi ludzie zmarliby.
Polska winna jest podziękowanie swoim małym bohaterom. Zwłaszcza, że ci więksi nie zawsze chcą nimi być...