Wiceminister Krystyna Tokarska-Biernacik podkreśla, że na ponad 5000 zatrudnionych w Hiszpanii kobiet tylko siedemnaście poskarżyło się na warunki, w jakich mieszkały i pracowały. Jej zdaniem część odpowiedzialności za niektóre niedogodności ponoszą same zatrudnione na hiszpańskich plantacjach Polki, bo nie przygotowały się dobrze do wyjazdu. - Na pewno są sytuacje, gdzie skargi są zasadne i pracownice nie zostały potraktowane tak, jak wynikało chociażby z umowy, ale na pewno są sytuacje takie, gdzie oczekiwania pracownic były zbyt wygórowane - uważa wiceminister. Skargi kobiet dotyczyły warunków zakwaterowania, braku odzieży roboczej, złej pracy tłumaczy, a także złej pogody. Ministerstwo Pracy przyznaje, że tłumacze przygotowujący polskie teksty umów zawieranych między Polkami a ich hiszpańskimi pracodawcami też popełnili błędy. Przypomnijmy, że do Hiszpanii do pracy na plantacjach truskawek wyjeżdżały osoby mieszkające w trzech województwach o największym bezrobociu.