Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Na otarcie łez

Coraz więcej osób domaga się pieniędzy za krzywdy doznane od państwa lub współobywateli. Do niedawna sądy przyznawały sumy symboliczne, na poziomie jałmużny. Dziś w grę wchodzą niekiedy setki tysięcy złotych. Czy odmieniają one życie, osuszają łzy, pomagają zapomnieć, przebaczyć?

Drażliwy temat. Niełatwo wśród poszkodowanych, którzy wywalczyli znaczące kwoty, znaleźć osoby skłonne do rozmowy. Może dlatego, że w trakcie procesów większość zaklina się zgodnie, iż pieniądze, nawet największe, nic nie zmienią, żadna kwota nie ukoi ich bólu.

- Pieniądze są ważne, bardzo ważne - konstatuje z inwalidzkiego wózka Marcin Kowalczyk. - Żeby lepiej żyć, żeby mieć spokój psychiczny, żeby nie był problemem stłuczony talerz czy plama na koszuli. Ludzie, którzy mówią inaczej, okłamują innych i siebie. Niekiedy słyszę: Ach, nie chciałbym mieć tych pieniędzy, wolałbym być zdrowy. I mam wrażenie, że mimo wszystko jest w tym nutka zazdrości.

- Wysoki był, jakieś 185 cm, fajny facet, grzeczny - opowiadają o Marcinie Kowalczyku dawni znajomi. Marcin miał 19 lat, dobrze się zapowiadał jako sportowiec. Ktoś czegoś nie dopatrzył i na zamkniętą trasę wyścigu wjechał spychacz. Trafiło na Marcina. O odszkodowanie skarżył solidarnie policję, firmę, do której należał spychacz, i związek sportowy, który organizował zawody. Sześć lat temu otrzymał 800 tys. zł. To dużo, także i dziś. Choć Marcin gotów był walczyć o więcej. Pytał adwokata: dlaczego nie? Ten tłumaczył, że sądy nie są do takich kwot przyzwyczajone.

Nie tylko sądy: - Gdy ktoś dostaje takie pieniądze jak ja, powinno mu się przydzielić psychologa, który by kontrolował sytuację, trzymał wszystko twardą ręką - tak Marcin uważa z perspektywy czasu i nabytych doświadczeń.

Proces ciągnął się latami. Gdy dobiegł końca, poszkodowany był już jako tako urządzony. Miał rentę - 2,5 tys. zł miesięcznie. I mieszkanie. To zaspokajało elementarne potrzeby. - Wraz z pieniędzmi - relacjonuje - pojawiają się różni ludzie i różnie się na tym wychodzi... Każdy, nawet osoby bliskie, był zainteresowany, żeby te 20 czy 30 tys. zł wyrwać. Człowiek młody, niedoświadczony, może stracić węch.

Polityka

Zobacz także