, że jego czas w ministerstwie się kończy. Poszło o obsadę stanowiska szefa Centralnego Biura Śledczego. Premier miał naciskać, żeby obecnego szefa CBŚ (podlega MSWiA) zastąpić człowiekiem związanym z Ministerstwem Sprawiedliwości. - CBŚ zbyt głęboko wnikało w śledztwo w sprawie "układu warszawskiego", korupcyjnych powiązań stołecznych polityków - mówi informator "Rz". Druga sprawa: chociaż przekonywał, że nie ma konfliktu między MSWiA i Komendą Główną Policji, napięcie cały czas było. Chodziło o zamieszanie wokół usuniętego dyrektora Marka Serafina i wiceministra Marka Surmacza. Według polityków PiS, z którymi rozmawiała "Rz", między Ludwikiem Dornem i ministrem sprawiedliwości od dawna iskrzyło. Jedną z iskier, które wywołały wybuch - i ostatecznie dymisję Dorna - mogła być sprawa informatyzacji. Dorn oświadczył wczoraj, że oddał się do dyspozycji premiera 24 stycznia. W tych dniach finalizowane były uzgodnienia międzyresortowe w sprawie planu informatyzacji państwa do 2010 r. I właśnie wtedy pojawiły się pogłoski, że sprawami informatyzacji może się zająć nie MSWiA - jak było dotychczas - ale inny resort. Z informacji "Rz" wynika, że informatyzację miało przejąć Ministerstwo Sprawiedliwości lub zupełnie nowy urząd powołany specjalnie w tym celu. Według rozmówców "Rz" właśnie to mogło być przyczyną konfliktu.