Miało być taniej...
Minister zdrowia Leszek Sikorski podpisał dzisiaj listy leków refundowanych. Zmieniło się bardzo wiele tzw. limitów cen, czyli kwot, które ministerstwo jest gotowe do leków dopłacić. Nie ma się co spodziewać obniżek cen. Wręcz przeciwnie, wiele lekarstw podrożeje.
Ogółem na listach znajduje się ponad 2,6 tys. produktów. Ponad 300 nowych typów lekarstw pojawiło się na liście. Z powodu braku akceptacji nowych, niższych cen, które zostały zaproponowane przez resort zdrowia, ze spisu ubyło ponad 240 medykamentów. W efekcie podrożeją.
Nie ma na listach tzw. leków innowacyjnych, czyli powstałych niedawno i chronionych jeszcze patentem. Nie wpisano na listę także środków antykoncepcyjnych.
Według pierwszych wyliczeń, chorzy na schizofrenię za jeden z najpopularniejszych preparatów zapłacą od 50 do 100 zł więcej. Astmatycy za jeden z najczęściej stosowanych leków, zamiast 2,5 zł, będą musieli wyłożyć ok. 20 złotych. Z kolei cena insuliny, dotychczas refundowanej w 100 proc., wzrośnie o ok. 16-17 złotych.
W zamian za wymienione, droższe leki, resort zdrowia proponuje polskie odpowiedniki. Pojawią się one na liście po raz pierwszy i będą w pełni refundowane. Oznacza to, że ich cena będzie wynosić 2,5 zł. Skład takiego preparatu jest taki sam, jak zagranicznych. Różnica polega jedynie na nazwie i cenie.
INTERIA.PL/RMF/PAP