"Metro": Puszcza boi się siekier
Ekolodzy boją się, że leśnicy znów zaczną bez kontroli z zewnątrz wycinać Puszczę Białowieską. Pozwolić im ma na to ustawa o lasach, którą czeka już na podpis prezydenta - czytamy w "Metrze".
Kiedy w 2012 r. minister środowiska Marcin Korolec podpisał plan urządzenia lasu dla Puszczy Białowieskiej na całą obecną dekadę, ekolodzy cieszyli się, że w końcu udało się im skłonić urzędników do prawdziwej ochrony tego najstarszego lasu w Europie. Minął nieco ponad rok i los puszczy znów jest zagrożony. Na podpis prezydenta czeka właśnie znowelizowana ustawa, która nakłada na Lasy Państwowe obowiązkowe wpłaty do budżetu państwa i jednocześnie zmienia zasady dotyczące wycinki.
Ekolodzy z Greenpeace już interweniują u ministra środowiska, by przygotował specjalne przepisy chroniące lasy naturalne (m.in. Puszczę Białowieską, lasy w Bieszczadach) zagrożone przez nowe prawo. Boją się, że leśnicy będą chcieli zwiększyć wycinkę ponad limity z planu urządzenia lasu, wycinając dodatkowo drzewa w ramach tzw. selektywnej wycinki, którą mogą prowadzić według własnej interpretacji. Chodzi o to, by chronić także drzewa 60-80-letnie, a w znowelizowanej ustawie zabrakło regulujących to, jednoznacznych przepisów.
Greenpeace podniósł alarm, bo boi się, że wykorzystają to nadleśnictwa, które dzisiaj są w złej kondycji finansowej. A niedochodowe są właśnie nadleśnictwa w Puszczy Białowieskiej, ze względu na daleko idącą ochronę tego lasu.