Marek Kolasiński zatrzymany na Słowacji
Były poseł AWS Marek Kolasiński poszukiwany międzynarodowym listem gończym za oszustwa finansowe został zatrzymany przez słowacką policję. - Teraz czeka go procedura ekstradycyjna - poinformował nadkomisarz Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. Oszustwa bankowe, wyłudzanie zwrotu podatku VAT i uchylanie się od spłaty długów - takie zarzuty stawia prokuratura Kolasińskiemu. Grozi mu do 10 lat więzienia. Z informacji uzyskanych przez RMF wynika, że współpracownicy Kolasińskiego próbowali mylić tropy - starali się sprawić wrażenie, że przebywa w Ameryce Południowej lub we Włoszech.
Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach Leszek Goławski poinformował dzisiaj, że na Kolasińskim ciążą trzy główne grupy zarzutów. Pierwsza grupa dotyczy oszustw na szkodę banków w Olkuszu i Lubartowie. Chodzi o wprowadzenie w błąd pracowników tych banków, dzięki czemu Kolasińskiemu udało się wyłudzić kredyty na kwotę 10 mln zł. Kolejne zarzuty dotyczą wyłudzenia 200 tys. zł z tytułu zwrotu podatku VAT, inne - działania na szkodę wierzycieli. Zdaniem prokuratury, Kolasiński ukrywał przed nimi swój majątek, aby nie spłacać długów. Chodzi o ponad 30 mln zł.
- Policjanci z katowickiego oddziału CBŚ utworzyli grupę poszukiwawczą. Współpracowaliśmy z policją słowacką, nasi policjanci byli tam na miejscu i ta współpraca doprowadziła do zatrzymania Kolasińskiego - poinformował nadkomisarz Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji.
Kolasiński próbował "prać pieniądze"
Zatrzymany przez słowacką policję były poseł AWS Marek Kolasiński próbował w Słowacji "prać pieniądze".
- Marek K. przebywał na Słowacji przez ostatnie dwa miesiące. Podejmował próby działań nazywanych "praniem pieniędzy", ale nie zdążył rozkręcić interesu - poinformował zastępca szefa słowackiej policji Jaroslav Spisziak. Odmówił podania szczegółów. Wyjaśnił jedynie, że Kolasińskiemu pomagali w tym procederze Słowacy; część z nich pozostaje jeszcze na wolności.
Do zatrzymania byłego posła doszło w czwartek we Vrutkach, w miejscowości koło miasta Martin (50 km od granic z Polską). Policjanci z brygady antyterrorystycznej zatrzymali byłego posła, gdy z kościoła szedł do hotelu, w którym mieszkał. - Nie chcieliśmy go aresztować w kościele, aby nie budzić sensacji - powiedział Spisziak.
Początkowo zatrzymanie posła było niemożliwe - prokuratura nie miała obciążających go dowodów. Pod koniec września ubiegłego roku dowody się znalazły, lecz kiedy można było zwrócić się do Sejmu o uchylenie chroniącego posła immunitetu, procedura trwałaby dłużej niż dobiegająca końca kadencja Sejmu. Prokuratura zdecydowała się poczekać, aż immunitet sam wygaśnie. Marek Kolasiński 17 października opuścił Polskę. Celnicy nie mogli go zatrzymać, gdyż były poseł posługiwał się paszportem dyplomatycznym.
W maju ubiegłego roku za oszustwa związane z firmą ItalmarCa do aresztu trafił syn byłego posła oraz jego brat. Brat podejrzany jest o sprzedaż udziałów w firmie ItalmarCa nieistniejącym podmiotom gospodarczym. To sprawiło, że wierzyciele firmy nie mieli możliwości odzyskania zaciągniętych przez Kolasińskich kredytów. Wielomilionowe straty poniósł Bank Współpracy Regionalnej z Krakowa, Polskie Konsorcjum Tytoniowe oraz Towarzystwo Ubezpieczeniowe Polonia. Z kolei syn posła Kolasińskiego jest podejrzany o fałszowanie dokumentów oraz wyłudzenie 180 tys. zł podatku VAT. Z tą sprawą wiąże się również aresztowany były senator Aleksander G. W 1999 roku przejął on kierownictwo nad firmą ItalmarCa. Dzięki temu otrzymał zezwolenie na otwarcie na zachodniej granicy sieci punktów zajmujących się zwrotem podatku VAT za towary kupione przez obcokrajowców. Ponadto prokuratura ma dowody, że pieniądze na ich otwarcie wyłożyła mafia pruszkowska.
INTERIA.PL/RMF/PAP