Dlaczego? Bo przygotowanie zastrzyku z corhydronu trwa bardzo długo, a pacjent - np. alergik użądlony przez osy - potrzebuje natychmiastowej pomocy. Ministerstwo Zdrowia odpowiada, że na wymianę leków nie ma pieniędzy. Po aferze "łowców skór" z karetek zniknął osławiony pavulon. Corhydron - choć budzi złe skojarzenia - jest stosowany do dziś. Lekarze narzekają, że pieni się i wolno rozpuszcza, co utrudnia zrobienie zastrzyku. Mimo że lek ten ratuje życie astmatykom i alergikom, należy wycofać go z zestawów przeciwwstrząsowych i zastąpić czymś innym - uważają eksperci. - Jak można w zestawie szybkiego reagowania mieć coś, co się rozpuszcza od 7 do 10 minut? W tym czasie pacjent może zejść - mówi prezes Urzędu Rejestracji Leków Leszek Borkowski. - Corhydronu nie powinno być w zestawach ratunkowych, które mają wojsko, policja, kolej, górnictwo. Wstrzykiwanie czegoś, co jest nierozpuszczalne, jest zagrożeniem dla pacjenta. Ja swoim studentom mówiłem jasno: ma być podawana adrenalina, a nie corhydron - dodaje Borkowski. "Dziennik" dotarł do protokołu spotkania, które odbyło się w Głównym Inspektoracie Farmaceutycznym. Na prośbę ministra zdrowia Zbigniewa Religi eksperci mieli orzec, co dalej począć z corhydronem. "Zebrani w wyniku dyskusji postawili wniosek, aby ograniczyć stosowanie corhydronu do lecznictwa zamkniętego oraz przez pielęgniarki środowiskowe" - czytamy w dokumencie. "Prof. Kruszewski (konsultant krajowy w alergologii) stwierdził, że w wielu przypadkach odczynów alergicznych, szczególnie po ugryzieniu przez owada, podanie corhydronu jako leku pierwszego rzutu, nie jest właściwe, gdyż corhydron nie działa szybko. Prof. Jerzy Kruszewski postawił wniosek, aby wycofać corhydron z zestawów ratujących życie, zastąpić go fenicortem lub solu-medrolem". Jak Ministerstwo Zdrowia zareagowało na ten postulat? Milczeniem. - Nie mamy doniesień o złej jakości corhydronu, a zachodnie odpowiedniki są droższe - mówi "Dziennikowi" wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas.