Kurs na przetrwanie
Nie ma tygodnia bez kolejnego ataku pirackiego na statki u wybrzeży Somalii i Kenii. Dla kapitana Marka Niskiego i oficera technicznego Leszka Adlera z więzionego przez osiem tygodni tankowca "Sirius Star" każde nowe porwanie oznacza powrót dramatycznych wspomnień.
- Mamy dużo ryzyka wkalkulowanego w ten nasz zawód - mówi Marek Niski, 55-letni kapitan uprowadzonego w listopadzie 2008 r. tankowca "Sirius Star". - Sam nieraz byłem w sytuacjach, że nie wiedziałem, czy za chwilę nie wyparuję razem z tysiącami ton benzyny. Ale to były sekundy, minuty, a nie miesiące.
Długotrwały stres powoduje spustoszenie. Obserwowali krok po kroku, co z nimi robił. Każdy przeżywał go inaczej, ale były też elementy wspólne - zmęczenie, bezsenność, drażliwość na dźwięki - piraci ciągle hałasowali. Bóle głowy i mięśni, zaburzenia widzenia. - Niektórzy zbliżali się do granicy załamania. Trzeba było ich pilnować, nie spuszczać z oka. To nie jest jak na filmie z Rambo, za wszystko płaci się cenę. - Kapitan opowiada spokojnie, z pozoru bez emocji. Tylko palce kręcą młynka. Przez lata pływania starał się przygotowywać psychicznie do trudnych sytuacji. Bo wtedy ludziom szef jest najbardziej potrzebny.
Polityka