Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Kto chciał zatrzeć ślady?

"Super Express" wraca do tragicznego wypadku, w którym zginęło dwoje policjantów z warszawskiego komisariatu kolejowego. Policjanci wracali do Warszawy po tym, jak odwieźli do domu w Siedlcach b. dyrektora MSWiA Tomasza Serafina. Serafin wkrótce stanie przed sądem. Gazeta dotarła do aktu oskarżenia.

Z akt śledztwa wynika m.in. że "przypadkiem" skasowano nagranie z monitoringu z knajpy, w której balował ówczesny dyrektor MSWiA. Nie przesłuchano też VIP-ów, którzy mieli związek ze sprawą.

Sierżant Tomasz Twardo i starsza posterunkowa Justyna Zawadka 1 grudnia 2006 r. pełnili służbę na Dworcu Centralnym. Tego wieczora od godz. 19 Serafin bawił się z kumplami z resortu na andrzejkowej imprezie w warszawskim klubie "Melodia". Ok. północy wyszedł z knajpy. Po godz. 1 trafił na Dworzec Centralny. Zadzwonił do komendanta komisariatu kolejowego Waldemara P. Uzgodnił z nim podwózkę do domu. Prokurator uznał, że tym samym podżegał komendanta do przekroczenia uprawnień.

Ok. godz. 7 na komisariacie kolejowym wybuchła afera. Odwożący Serafina policjanci nie wrócili. Początkowo Serafin i komendant P. na własną rękę prowadzili poszukiwania. Z billingów telefonicznych wynika, że do godz. 9.30, czyli momentu, w którym komendant stołeczny dowiedział się oficjalnie o zaginięciu policjantów, Waldemar P. i Serafin rozmawiali 12 razy. Serafin w tym czasie dwukrotnie rozmawiał też z gen. Romanem Polko, a już po wszczęciu poszukiwań z ówczesnym szefem BBN Władysławem Stasiakiem oraz kilka razy z wiceministrem MSWiA Markiem Surmaczem. Żadna z tych osób nie została w śledztwie przesłuchana.

Mało tego - pisze "SE". Surmacz miał pretensje do ówczesnego komendanta głównego Marka Bieńkowskiego, że Serafina przywieziono na przesłuchanie. Straszył konsekwencjami. Usiłował przerwać prowadzone czynności. Bieńkowski nie ugiął się i Serafin złożył zeznania.

Prokuratura przesłuchała trzech urzędników MSWiA, którzy bawili się z Serafinem w klubie. Stolik zarezerwowany był na 15 osób. Prokuratorzy ustalili personalia 7 uczestników spotkania. Kogo kryje Serafin? Tego nie wiadomo, bo wyparował zapis z monitoringu z "Melodii"! Z akt sprawy wynika, że w restauracji zachowało się tylko nagranie od godz. 23.55. Wtedy Serafina już w klubie nie było.

Na tylnym zderzaku wyłowionego z rzeki radiowozu dostrzeżono dziwne ślady. Biegli stwierdzili, że polonez przed zjechaniem z jezdni do rozlewiska mógł zostać uderzony z tyłu w prawy narożnik zderzaka. Sprawcy wypadku nie odnaleziono - cały tekst w "Super Expressie".

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także