Krowa z BSE pochodziła z Rzepiennika Strzyżewskiego
Pierwsza w Polsce krowa zarażona BSE na pewno pochodziła z Rzepiennika Strzyżewskiego w powiecie tarnowskim - dowiedziało się RMF. Reporterzy dotarli do wyników badań genetycznych przeprowadzonych w Instytucie Zootechniki w Krakowie. Na początku maja w rzeźni w miejscowości Mochnaczka podczas rutynowych badań odkryto, że jedna z ubitych krów jest zarażona BSE. Nie od razu udało się ustalić miejsca pochodzenia zwierzęcia, ponieważ dokumenty, które przedstawił handlarz bydłem, były sfałszowane. Dopiero skomplikowane badania genetyczne pozwoliły sprecyzować skąd pochodziła zarażona krowa. W instytucie przebadano próbki materiału genetycznego zwierząt z kilku gospodarstw powiatu tarnowskiego. Krowom, które są lub były tam hodowane, pobrano m.in. krew i sierść. Jedna próbka pasuje do kodu DNA, wyizolowanego z mózgu krowy zarażonej BSE. Należy ona do 12-letniej krowy - matki zarażonego zwierzęcia, które nadal hodowane jest w Rzepienniku.
Na razie nie ustalono, jak mogło dojść do zarażenia. Najprawdopodobniej krowa musiała spożywać mączkę mięsno-kostną. Hodowca jednak twierdzi, że zwierzę nie było karmione tego rodzaju paszą. Wciąż nie podjęto decyzji, co stanie się z zarażoną krową oraz pozostałym bydłem.
W Polsce spada spożycie wołowiny po wykryciu BSE
Polski Związek Producentów, Eksporterów i Importerów Mięsa ocenia, że wykrycie w Polsce choroby BSE spowoduje dalsze zmniejszenie eksportu wołowiny i obniży jej spożycie w kraju. Embargo na polską wołowinę nałożyło osiem państw, w kraju sprzedaje się jej 15 proc. mniej, dodatkowo o 10 proc. spadła jej cena.
BSE to nie jedyne i najważniejsze zmartwienie producentów. - W Polsce znacznie groźniejsze jest wieloletnie lekceważenie zasad ochrony konsumentów i ich bezpieczeństwa zdrowotnego - uważa Stanisław Zięba, sekretarz generalny związku. Jego zdaniem do takiej sytuacji przyczynił się brak wiarygodnego systemu rejestracji i identyfikacji zwierząt, a także fałszowanie dokumentów pochodzenia bydła i świadectw kontroli weterynaryjnej.
- Tolerowane są także prymitywne, nielegalne ubojnie i handel mięsem niewiadomego pochodzenia na targowiskach i bazarach - powiedział Zięba. Dodał również, że nadzór Głównego Lekarza Weterynarii nad tymi miejscami praktycznie nie istnieje.
Negatywnym zjawiskiem jest także przemyt bydła, głównie ze Słowacji, skąd krowy są przepędzane przez tzw. zieloną granicę. Związek uważa, że Ministerstwo Rolnictwa powinno jak najszybciej wydać rozporządzenia wykonawcze do ustawy weterynaryjnej. Będą one regulowały przetwórstwo i sprzedaż mięsa oraz jego produktów.
Na razie związek apeluje, aby konsumenci byli ostrożni przy zakupie mięsa i sprawdzali jego pochodzenie. Należy pamiętać, że mięso i jego produkty muszą być oznakowane: z jakiej ubojni i jakiego zakładu pochodzą. W Polsce sprzedawana jest prawie wyłącznie krajowa wołowina. Import tego mięsa jest niemal równy zeru.