Kosztowne gwarancje rządowe
Rada Ministrów zajmie się jutro kolejnymi ustawami z tzw. pakietu Kołodki. Najwięcej kontrowersji budzi finansowanie programu, który miałby oddłużyć wielkie zakłady pracy zatrudniające ponad tysiąc pracowników. Mimo że rząd wierzy w sukces programu, to eksperci odnoszą się do niego z wielką rezerwą.
Ekonomiści boją się, że poręczenia i gwarancje udzielane przez rząd mogą okazać się groźne dla budżetu. Może się tak stać wtedy, gdy firmy, którym rząd udzieli gwarancji, zaniechają spłacania kredytów.
Zakładów, których dotyczyć ma nowa ustawa, jest ponad 400 i - jak twierdzą eksperci - trudno uwierzyć, że od nich wszystkich rząd będzie mógł wyegzekwować wdrażanie programów naprawczych i spłatę długów.
Specjaliści uważają rządowy zabieg rozszerzania zobowiązań państwa wobec bankrutujących firm za coś w rodzaju "podziemnej renacjonalizacji". - Jeżeli państwo przyjmuje na siebie przez sektor publiczny obowiązek utrzymania, funkcjonowania takich jednostek, to dla mnie jest to właśnie "podziemna renacjonalizacja" - mówi prof. Wojciech Misiąg, były minister finansów.
Według Misiąga w wyniku takich gestów niebezpiecznie wzrośnie dług publiczny i wkrótce konieczne będą drastyczne oszczędności. W tej sytuacji osiągnięcie zapowiadanego 5-procentowego wzrostu gospodarczego staje się mało realne.
Również kosztowne będzie samo wdrożenie programu gwarancji i poręczeń rządowych. Nieoficjalnie mówi się nawet o 1 mld zł.