Kontrolowany zakup viagry przez reporterów "GW"
Pastylki poronne, tabletki na potencję, ostre środki odchudzające - kupno nielegalnych leków w internecie jest równie łatwe jak książek czy płyt. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" na próbę kupili na czarnym rynku viagrę.
Bez recepty, z szybką dostawą do domu, profesjonalnie zapakowaną - donosi sobotnia "Gazeta Wyborcza".
- Pełna dyskrecja - zapewniał Andrzej, sprzedawca. Rzeczywiście - paczka do redakcji Gazety przyszła już po trzech dniach, w białej kopercie z emblematem nieistniejącego sklepu internetowego super-fix.com.pl. Ani śladu, że pochodzi z witryny o dwuznacznej nazwie Twardy.pl. Nadawcą był niejaki Adam K. z Olsztyna posługujący się na tamtejszej poczcie skrzynką pocztową nr 660. Płatność za pobraniem, pieniądze poczta miała wpłacić nadawcy na wskazany rachunek bankowy.
W środku dwa pudełka od filmów DVD, w jedno z nich wsadzona jeszcze jedna koperta i w niej tabletki. Błękitne i trochę kanciaste. Jak to viagra...
Czy tabletki były prawdziwe? Skąd one pochodzą, czy bezpiecznie je zażywać? Ile zarabiają właściciele internetowych sklepów sprzedających leki na potencję, pigułki wczesnoporonne oraz "cudowne" specyfiki na odchudzanie? Co na to producenci oryginalnych leków i państwowe służby, urzędy? Cały artykuł można przeczytać już w sobotniej "Gazecie Wyborczej".
Gazeta Wyborcza